Młodzi kierowcy Williamsa nie obronili pozycji z kwalifikacji. Zresztą już po nich dyrektor techniczny brytyjskiego zespołu taką sytuacją był rozczarowany. Choć zwracał uwagę na brak odpowiedniego doświadczenia, to oczekiwał, że Stroll i Sirotkin dojadą do mety. W przypadku tego drugiego okazało się to niemożliwe. Przez awarię hamulców nie ukończył wyścigu. Stroll był 14., ale do mety dojechało 15 kierowców.
- Bolid miał na torze dużo problemów. Zmagaliśmy się z jednostką napędową, hamulcami i oponami - wymieniał Stroll.
Najszybszy był Sebastian Vettel. - Mieliśmy szczęście z wirtualną neutralizacją - przyznał na podium Niemiec. A Ferrari dobrą strategię, zostawiając Vettela na torze dłużej. Zjechał wtedy, gdy akurat awarie zdarzyły się w maszynach Haasa. Romain Grosjean stanął w takim miejscu, że koniczne była wirtualna neutralizacja. Przy wyjeździe z alei serwisowej Vettel wyskoczył przed Hamiltonem.
- Nie rozumiem co się stało. Myślałem, że zrobiłem wszystko, co musiałem. Oczywiście popełniłem kilka błędów, ale musimy pamiętać, że w sezonie mamy do dyspozycji trzy silniki. Nie było sensu ryzykować zbyt dużej eksploatacji już w pierwszym wyścigu - podsumował Brytyjczyk, który zszokowany był już podczas wyścigu, komunikując się przez radio z zespołem. Po jego ukończeniu długo nie wysiadał z bolidu.
Vettel niespodziewanego prowadzenia już nie oddał, choć niemal do końca był naciskany przez Hamiltona. Jednak dziesięć okrążeń przed metą Brytyjczyk zahaczył pobocze i jego strata do czterokrotnego mistrza świata powiększyła się do ponad czterech sekund. - Kluczem była sytuacja z neutralizacją i o tym należy pamiętać. Miałem nadzieję, że na starcie pójdzie mi lepiej, później zmagałem się z oponami - tłumaczył Vettel, który 100. raz stanął na podium.
Kolejne Grand Prix w Bahrajnie 8 kwietnia.
Krzysztof Hołowczyc: W 2018 r. czekam na szczęśliwy finał melodii z Robertem Kubicą i swoje zwycięstwa