Ponieważ obiekt Garbarni przy Rydlówce nie spełnia wymogów licencyjnych na grę w I lidze, jej piłkarze w roli gospodarzy będą przez cały sezon korzystać ze stadionu przy Reymonta. Krakowianie nie trenowali wcześniej na tym boisku. Z murawą zapoznali się dopiero tuż przed meczem.
W ludwinowskiej drużynie - ubranej w koszulki reklamujące nowego sponsora klubu, LV BET Zakłady Bukmacherskie - w wyjściowym składzie pojawili się środkowy obrońca Michał Czekaj (poprzednio Rozwój Katowice) i napastnik Jakub Wróbel (Radomsko), którego w drugiej połowie zmienił Mateusz Węsierski (Błękitni Stargard).
Początkowo obaj rywale badali się nawzajem, dlatego gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska. 13 minuta okazała się pechowa dla "Brązowych". Bartosz Nowak zagrał z prawego skrzydła na pole bramkowe, a tam z bliska do siatki trafił Martin Dobrotka.
Gospodarze próbowali odrobić straty, ale mieli duże problemy z przedostawaniem się na pole karne rywali, nie mówiąc o oddaniu strzału. Goście szukali okazji do podwyższenia wyniku; ich ataki były lepiej zorganizowane, po jednym z ich uderzeń skutecznie interweniował Marcin Cabaj.
Obraz gry nie zmienił się do końca pierwszej połowy spotkania. Mielczanie, często wspierani żywiołowym dopingiem przez kilkudziesięcioosobową grupę kibiców, mieli przewagę, byli lepiej zorganizowani. Skutecznie też powstrzymywali akcje zaczepne krakowian, którzy w tej części gry ani razu nie zagrozili poważniej bramce Stali.
Po zmianie stron garbarze nadal nie mieli pomysłu, jak zaskoczyć defensywę mielczan. I szybko stracili drugiego gola. Andreja Prokić zagrał piłkę do Maksymiliana Banaszewskiego, a ten z bliska wpakował piłkę do siatki. Kilka minut później w rewanżu z rzutu wolnego huknął Krzysztof Kalemba, ale jedynym efektem jego strzału był rzut rożny.
Potem garbarze zagrali nieco odważniej, ale długo nie potrafili sobie stworzyć dogodnej okazji strzeleckiej. Ta nadarzyła się dopiero w 84 minucie, gdy sędzia podyktował rzut karny za faul na Szymonie Kiebzaku. Niezawodny w takich sytuacjach Kalemba tym razem strzelił zbyt słabo i Seweryn Kiełpin sparował piłkę, a dobitka Filipa Wójcika także nie przyniosła zmiany wyniku.
W końcówce spotkania bliski natomiast podwyższenia rezultatu był Grzegorz Tomasiewicz, jednak jego strzał z bliska obronił Cabaj.
Beniaminek I ligi w starciu z zespołem, który w dwóch poprzednich występach na tym szczeblu rozgrywkowym zajął najpierw dziesiąte, a potem ósme miejsce, zapłacił frycowe. Na co go naprawdę stać, pokażą zapewne najbliższe mecze; pierwszy - w następny piątek w Poznaniu z Wartą.
Piłkarz meczu: Andreja Prokić
Atrakcyjność meczu: 4/10