- Trwa analiza zebranego dotąd przez Prokuraturę Okręgową w Gdańsku materiału dowodowego. Efektem będą wytyczne, w których określone zostaną kierunki czynności do wykonania. Analizie podlega sześć tomów akt, czyli około 1200 stron dokumentów - tłumaczy prokurator Andrzej Kukawski, rzecznik prasowy Prokuratory Okręgowej w Toruniu, która przejęła wątki dotyczące działania służb.
Chodzi o reakcje policji i Służby Więziennej, do których na długo przed zamachem trafiały sygnały o rzekomym zagrożeniu, jakie stanowi Stefana W.
27-latek, który dwa miesiące temu zamordował prezydenta Gdańska, chorował psychicznie, a o tym, czy był poczytalny, zadecydować może obserwacja psychiatrów, w sprawie której decyzję jutro podejmie sąd.
Gdańscy śledczy czekają z kolei na podobną ekspertyzę lekarzy dotyczącą Dariusza S., który dopuścić się miał składania fałszywych zeznań i nakłaniania do nich. Równolegle z postępowaniem dotyczącym 35-letniego pracownika ochrony i byłego policjanta badają też kwestię zabezpieczenia finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, podczas którego doszło do tragedii, oraz sposób prowadzenia akcji ratowniczych.
Oddzielnie badana jest kwestia „wycieku” materiałów dotyczących zbrodni, a temat ujawnienia przez media danych umożliwiających ustalenie adresu rodziny sprawcy spotkał się z odmową wszczęcia postępowania.
Coraz więcej wątków w sprawie śmierci Pawła Adamowicza
- Ze wstępnego oglądu materiałów wynika, że będziemy sprawdzać, czy Służba Więzienna podjęła prawidłowe działania względem Stefana W. w czasie odbywania przez niego kary pozbawienia wolności. Chodzi głównie o informacje, które na jego temat napływały do funkcjonariuszy SW - tłumaczy prokurator Andrzej Kukawski, rzecznik Prokuratory Okręgowej w Toruniu. - Drugi wątek, a właściwie blok czynności dotyczył będzie policji. Przedmiotem śledztwa jest to, czy policjanci dopełnili swoich obowiązków w związku z informacjami, które do nich trafiały, a dotyczyły 27-letniego podejrzanego w sprawie zabójstwa Pawła Adamowicza – dodaje.
Na biurka śledczych z Kujawsko-Pomorskiego trafiły materiały dotyczące zgłoszenia matki zabójcy prezydenta Gdańska, która ostrzegała policjantów, że „syn jest niebezpieczny”, jeszcze zanim opuścił on więzienie, gdzie w grudniu kończył odsiadywać wyrok 5,5 roku za napady na placówki bankowe.
Toruńscy prokuratorzy tłumaczą, że wytyczenia kierunków postępowania, w którym zbadana ma zostać również dokumentacja z zakładu karnego na gdańskiej Przeróbce, spodziewać możemy się jeszcze w tym miesiącu. Dyrektor więzienia - według ustaleń TVN24 - w notatce wskazywać miał m.in. na fakt, że w rozmowie 27-latek zapowiadał swój wyjazd z Pomorza, które jest „siedliskiem Platformy”. Określać miał się również jako zwolennik PiS i twierdzić, że chce „by Jarosław Kaczyński został dyktatorem”.
- Uprzedzam jednak, że o kierunkach śledztwa szczegółowo informować nie będziemy - zapowiada prokurator Kukawski.
Wiadomo, że u Stefana W. zdiagnozowana była wcześniej schizofrenia paranoidalna i był on leczony m.in. w okresie pobytu w jednostkach penitencjarnych, także w 2016 roku, kiedy „wystąpiły u niego zaburzenia psychiczne o charakterze choroby”. Pod znakiem zapytania jest wciąż kwestia, czy 27-latek za zbrodnię będzie mógł odpowiedzieć przed sądem, bowiem jednorazowe badanie psychiatrów nie pozwoliło odpowiedzieć na pytanie o jego poczytalność.
- Biegli zawnioskowali o przeprowadzenie dodatkowej obserwacji sądowo-psychiatrycznej podejrzanego - tłumaczy prok. Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku i zastrzega, że wniosek w tej sprawie sąd rozpatrzy w czwartek.
Obserwacja potrwa maksymalnie cztery tygodnie i jedynie na wniosek placówki, w której będzie prowadzona, sąd może ją przedłużyć (tak, by łącznie nie przekroczyła 8 tygodni). Obok tego centralnego postępowania również śledczy z gdańskiej „okręgówki” prowadzą wiele pobocznych wątków dotyczących tragedii.
Jak się dowiedzieliśmy, mimo zgłoszenia członka rodziny Stefana W. zdecydowali się odmówić wszczęcia postępowania w sprawie ujawnienia w mediach danych umożliwiających wskazanie adresu jego bliskich.
- Chodzi o publikację zdjęcia budynku przez jednego z dziennikarzy. Uznaliśmy jednak, że polskie regulacje dotyczące ochrony danych osobowych związane m.in. z RODO nie dotyczą działalności dziennikarskiej, a prawo prasowe nie przewiduje odpowiedzialności karnej za tego typu działania – słyszymy.
Podobnie jak w przypadku Stefana W. prokuratura czeka na wyniki badań psychiatrycznych Dariusza S. Były policjant i pracownik ochrony feralnego wieczora na Targu Węglowym miał przekazać organom ścigania informacje o tym, że zamachowiec posługiwał się identyfikatorem z napisem „media”, co okazało się nieprawdą. Dodatkowo tymczasowo aresztowany 35-latek do składania fałszywych zeznań skłaniać miał inną osobę. Opinię na temat mężczyzny, który już wcześniej miał problemy z prawem, przygotowują psychiatrzy.
Inni branżowi eksperci przygotowują dla prokuratury opracowanie na temat sposobu zabezpieczenia finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, w trakcie którego doszło do tragedii. Następny zespół specjalistów ocenić ma, czy długa reanimacja prezydenta zamiast transportu do szpitala była błędem, na co wskazywał przesłany do śledczych list patomorfologa z 30-letnim stażem. Ostatni wątek to upublicznienie zdjęcia zabójcy zrobionego dzień po zatrzymaniu oraz materiałów ze śledztwa: nagrania zabójstwa.