Gdańsk. Przy odprawie powiedział, że ma w bagażu bombę. Do akcji wkroczyły służby
Funkcjonariusze z Placówki Straży Granicznej w Gdańsku 23 listopada interweniowali na miejscowym lotnisku wobec 43-letniego mieszkańca Kołobrzegu, który podczas odprawy biletowo-bagażowej powiedział, że w bagażu ma bombę.
- Strażnicy graniczni sprawdzili bagaż podróżnego pod kątem pirotechnicznym i okazało się, że nie zawiera żadnych niebezpiecznych materiałów. Za utrudnianie pracy personelowi lotniska funkcjonariusze ukarali mężczyznę mandatem w wysokości 300 zł - informują gdańscy strażnicy graniczni.
To nie był jednak koniec problemów 43-letniego mieszkańca Kołobrzegu. Poinformowany o całym incydencie przewoźnik zdecydował o niedopuszczeniu pasażera do lotu.
Żartowali, że mają w bagażu bombę. Ich wakacje skończyły się na lotnisku
Podobnych sytuacji w ciągu roku, gdański oddział straży granicznej odnotowuje więcej. Specyficzne poczucie humoru w większości przypadków kończy się bardzo podobnie.
- W ostatnim czasie zdarza się, że pasażerowie podczas odprawy biletowo-bagażowej, kiedy odpowiadają na standardowe pytanie obsługi "czy ma pan jakieś przedmioty niedozwolone", odpowiadają z uśmiechem na twarzy "tak, mam w bagażu bombę". Słowo bomba na lotnisku jest słowem wrażliwym i nie można go używać w sposób nieodpowiedzialny. W tym roku [do sierpnia 2022 - przyp. red.] takich przypadków było już 14 - mówił maj. Straży Granicznej Krzysztof Paszczyk, kierownik Grupy Bezpieczeństwa Lotów na gdańskim lotnisku.
Każdy taki przypadek ma swoje konsekwencje. Pracownik obsługi informuje o zaistniałej sytuacji strażników. Jak się okazuje, mandat dla takiej osoby może stać się najmniejszą "dolegliwością".
- We wszystkich takich przypadkach, z którymi mieliśmy do czynienia w tym roku, kapitan statku powietrznego nie zabrał takiej osoby na pokład samolotu - dodał maj. Krzysztof Paszczyk.
ZOBACZ TEŻ: W te miejsca na świecie dolecisz bezpośrednio z Gdańska. Sprawdź wszystkie możliwe kierunki! LISTA
