Wiosną 2004 r., przed 60. rocznicą likwidacji Litzmannstadt Getto grupa uczniów z Polski i Izraela podczas wspólnego projektu oznaczyła na chodnikach i jezdniach granice dawnego getta. Co kilka metrów pojawiły się wymalowane białą farbą napisy "Litzmannstadt Ghetto 1940-1944" . Po pięciu latach napisy odnowiono. Jednak dziś niewiele z nich zostało.
- Mieszkając na Bałutach kilkakrotnie widziałem, jak błądzili zwiedzający ten obszar turyści, bo linia stempli skończyła się nagle. Nie wiedzieli, gdzie mają iść dalej. Często byli to młodzi Izraelczycy... - relacjonuje nasz Czytelnik (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). - Należy o linie stale dbać, nie czekając na kolejną okrągłą rocznicę tej tragedii - dodaje.
Justyna Tomaszewska, rzeczniczka prasowa Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi, które organizuje obchody, ma świadomość zniszczenia napisów.
- Oznaczenie od początku miało być tymczasowe - wyjaśnia. - Stałe oznaczenia granic getta chcemy ustawić w przyszłym roku, na kolejną okrągłą rocznicę likwidacji getta.
Trwa teraz dyskusja na temat sposobu, w jaki najlepiej oznaczyć granice.
- Jednym z pomysłów jest umieszczenie w nawierzchni specjalnej kostki - mówi Tomaszewska.
W Warszawie granice getta oznaczono serią pionowych pomników. Takie rozwiązanie jest w Łodzi mało prawdopodobne, bo granice getta są w miejscu ulic, gdzie jeździ mnóstwo aut.
70. rocznica likwidacji getta obchodzona będzie 29 sierpnia przyszłego roku. W tym roku o 69. rocznicy przypominać będzie m.in. koncert z wizualizacją dawnej synagogi przy ul. Wolborskiej w parku Staromiejskim 29 sierpnia o godz. 20.30.
Tymczasem nie tylko granice getta w Łodzi są źle oznaczone.
- Bez przewodnika nawet łodzianin nie jest w stanie trafić w interesujące miejsca, a co dopiero turyści - mówi Jarosław Janowski, przewodnik po Łodzi. - Raz spotkałem grupę turystów z Poznania, którzy rozkład zabytków Księżego Młyna mieli narysowany na kartce. Inaczej nie byliby w stanie nigdzie dotrzeć - opowiada.
Jak podkreśla Janowski, w Łodzi brakuje odpowiednich oznaczeń dla turystów.
- Nie ma żadnej strzałki do synagogi przy ul. Rewolucji 1905r. ani do domu, w którym mieszkał Reymont - wylicza przewodnik.
Jego zdaniem, nawet te drogowskazy, które istnieją, są mylące.
- Na rogu Piłsudskiego i Przędzalnianej jest strzałka "Muzeum Księży Młyn". Nie wiadomo, co to oznacza, skoro oficjalnie używaną ostatnio nazwą budynku jest Pałac Herbsta - dodaje przewodnik.
Jak wyjaśnia Jacek Sarzało, naczelnik Wydziału Komunikacji Zarządu Dróg i Transportu w Łodzi, w mieście funkcjonuje System Informacji Miejskiej, który oprócz tablic dla kierowców zawiera też informacje dla pieszych. Takie tablice pojawiły się przy placu Wolności po remoncie Piotrkowskiej.
- Tablice będą montowane na całym zmodernizowanym odcinku ulicy - mówi Sarzało. - Nowe tablice pojawią się w newralgicznych punktach Łodzi i będą kierować do wszystkich najważniejszych obiektów użyteczności publicznej. Będziemy je instalować wszędzie tam, gdzie będą potrzebne - dodaje.