Gdzie Rosja przeniesie wojskową bazę morską z Syrii? Trzy opcje: Libia, Algieria, Sudan

Grzegorz Kuczyński
Rosyjskie okręty podwodne w bazie morskiej Tartus w Syrii (2019 r.)
Rosyjskie okręty podwodne w bazie morskiej Tartus w Syrii (2019 r.) MAXIME POPOV/AFP/East News
Jeden z dwóch statków transportowych mających zabrać tony wojskowego sprzętu z rosyjskiej bazy w Tartus wypłynął w morze. Dokąd płynie? Tego nie wiadomo. Po utracie Syrii Rosja ma w regionie trzy opcje, jeśli chodzi o obecność floty wojennej. Ale każda z nich jest dużo gorsza od tego, co miała w Syrii.

SPIS TREŚCI

Dwa statki - Sparta i Sparta II - wpłynęły 22 stycznia do Tartus, gdzie setki sztuk ciężkiego uzbrojenia, pojazdów, artylerii i skrzyń z amunicją czekały na załadunek od tygodni, strzeżone przez rosyjskich żołnierzy. Po długim oczekiwaniu statki uzyskały dostęp do portu. Po blisko tygodniu, z portu wypłynęła Sparta II. Obecnie jest na południe od Cypru. Dokąd płynie? Tego nie wiadomo. Jeśli nie do Rosji, to nie ma wielu innych opcji. Są trzy.

Rosnąca liczba ekspertów wskazuje na kontrolowaną przez gen. Chalifę Haftara wschodnią część Libii, co pozwoliłoby Moskwie utrzymać obecność w regionie, a także mieć pomost do wojskowych operacji w głębi Afryce. Ale Libia nie jest jedyną opcją. W grę wchodzi też Sudan, gdzie Rosja może zrealizować umowę z Chartumem w sprawie instalacji swej bazy wojskowej w porcie Port Sudan nad Morzem Czerwonym. Najmniej prawdopodobna, ale niewykluczona, jest trzecia opcja, czyli Algieria. Jeden z najbliższych partnerów Moskwy w Afryce Północnej.

Tartus był ważny dla Rosji

Tartus był kluczowym węzłem komunikacyjnym umożliwiającym dostęp do Libii i Morza Czerwonego oraz zapewniający wsparcie logistyczne dla rosyjskich działań w Sudanie i Afryce Zachodniej. Dostęp do bazy w Tartus dawał Rosji możliwość tankowania i zaopatrywania okrętów, a także zapewniał centrum serwisowe w regionie. W ostatnich latach rosyjska eskadra morska na Morzu Śródziemnym, licząca zazwyczaj nie więcej niż 11 okrętów, w tym 3-5 jednostek pomocniczych, służyła raczej jako narzędzie do odstraszania, gromadzenia danych wywiadowczych, interwencji w konfliktach na mniejszą skalę i wspierania sojuszników Rosji. Przykładowo, flota konwojowała irańską ropę do Syrii i przeprowadzała ataki Kalibr na wrogów Asada. Rosja nie potrzebuje więc dużego węzła morskiego, aby zastąpić Tartus i utrzymać swoją obecność w regionie, biorąc pod uwagę, że obecność ta zawsze była ograniczona.

Utrata Tartus nie jest jednak pozbawiona konsekwencji dla rosyjskiej marynarki wojennej. Zamknięcie cieśnin tureckich w wyniku konfliktu na Ukrainie zerwało połączenie między eskadrą śródziemnomorską a Flotą Czarnomorską. Wymusiło to rozmieszczenie okrętów z jeszcze dalszych miejsc niż miało to miejsce wcześniej. Dla rosyjskiej marynarki wojennej zbudowanej w oparciu o okręty o ograniczonej wytrzymałości, utrata dostępu do tych obiektów znacznie ograniczyłaby jej siłę przetrwania. Nawet uzgodnienia dotyczące dostępu do portów w państwach takich jak Libia czy Algieria tylko częściowo zrekompensowałyby to, biorąc pod uwagę zarówno czynniki geograficzne, jak i potrzebę konserwacji.

Rosja musi mieć bazę morską

Niezależnie od wyboru (właściwie wyboru wymuszonego), nowa morska baza Rosji w tej części świata i tak może nie mieć takiego znaczenia, jak swego czasu Tartus. Z jednego powodu: wojny na Ukrainie. Ta wojna de facto zablokowała połączenia floty wojennej przez Morze Czarne. Ukraińscy skutecznie wyparli Flotę Czarnomorską z zachodniej części akwenu, zaś Turcja zamknęła cieśniny dla rosyjskich okrętów wojennych, sięgając po zapisy traktatu z Montreaux. Jak wielkie to wyzwanie logistyczne dla Rosji, pokazuje choćby ewakuacja sił z Syrii – okręty i statki muszą pokonać dużo dłuższą drogę na Morze Śródziemne, nie z portów czarnomorskich (jednym ze źródeł sukcesu interwencji rosyjskiej w Syrii była szybkość na połączeniach morskich, czyli tzw. Syryjski Ekspress, statki i okręty krążące między portami rosyjskimi a Tartus), a z Bałtyku i portów nad Morzem Barentsa, dookoła Europy, przez cieśniny duńskie, Kanał La Manche, Cieśninę Gibraltarską.

Jednak bez dostępu do portu w regionie Rosja musiałaby polegać wyłącznie na transporcie lotniczym, który nie jest w stanie obsłużyć ilości ciężkiego sprzętu potrzebnego do poważnej obecności wojskowej. Z tego powodu libijski port - na przykład Tobruk - może być najbardziej prawdopodobnym miejscem docelowym. Moskwa była obecna we wschodnich regionach Libii, które są kontrolowane przez Haftara. Ciesząca się złą sławą Grupa Wagnera wspierała Haftara w jego walce z rządem wspieranym przez ONZ w 2019 roku. Ale nawet jeśli Rosjanie zapewnią sobie dostęp do Tobruku, eksperci twierdzą, że rozbudowa infrastruktury portowej, aby pomieścić większe okręty wojenne, będzie wymagała znacznych inwestycji.

Opcja libijska: Tobruk lub Bengazi

Koncentrując wysiłki we wschodniej Libii, Tobruk i potencjalnie także Bengazi mogłyby zaoferować bezpieczne schronienie bezdomnej rosyjskiej flocie śródziemnomorskiej. Obecnie istnieją pewne dowody na rosyjskie wysiłki zmierzające do przeniesienia sprzętu wojskowego z Syrii do Libii, choć nie wiadomo, czy jest to środek tymczasowy. Linie zaopatrzeniowe przez Tobruk są już ustanowione. Jednak ze względu na ograniczone zaplecze naprawcze i brak suchego doku, kilka miejsc postojowych o wystarczającej wielkości i ograniczone możliwości rozbudowy, długoterminowe inwestycje w stałą obecność prawdopodobnie stanowiłyby wyzwanie techniczne. Tobruk nigdy nie był głównym ośrodkiem marynarki wojennej Libii, a zatem ma ograniczoną infrastrukturę wojskową. Port w tym regionie dzieliłby również port z portem handlowym, który jest bardziej ruchliwy niż Tartus.

Port w Bengazi, również znajdujący się pod wpływem Haftara i potencjalnie bardziej przyjazny dla rosyjskiej obecności, ma większą przepustowość niż Tobruk. Jest to kluczowy port dla sprowadzania pomocy humanitarnej i może pochwalić się bardziej kompleksowym zapleczem serwisowym, które obsługiwało statki z pobliskiego obiektu marynarki wojennej w Bengazi, chociaż znaczna część jego infrastruktury pozostaje bezużyteczna z powodu zniszczeń spowodowanych konfliktem. Co więcej, obszar wokół Bengazi w Zatoce Sidra zapewnia więcej przestrzeni użytkowej dla dedykowanych obiektów wojskowych, co może ograniczyć potrzebę działania w pobliżu ruchu cywilnego.

Pozostaje jeszcze kwestia ryzyka politycznego. Jakakolwiek rosyjska obecność w Libii zależałaby co najmniej od dobrej woli Turcji, biorąc pod uwagę jej przewagę morską w regionie i zdolność do dalszego wspierania libijskiego rządu porozumienia narodowego w Trypolisie, rywala Haftar. Co więcej, w przeciwieństwie do Asada, Haftar nie jest pariasem na arenie międzynarodowej i utrzymuje stosunki robocze na przykład z Francją czy USA. Wynegocjowanie dodatkowego dostępu może być dla Rosji większym wyzwaniem niż w przypadku Syrii. Presja ze strony innych partnerów Haftara może nie doprowadzić do odmowy dostępu, biorąc pod uwagę, że Rosja pozostaje jego najważniejszym sponsorem, ale może warunkować charakter zapewnionego dostępu. Co więcej, jeśli Haftar uzna inne sojusze za bardziej korzystne niż stosunki z Rosją, nie można wykluczyć eksmisji rosyjskich aktywów, podobnie jak miało to miejsce w Egipcie Anwara Sadata.

Opcja Algierii, politycznie niepewna

Tradycyjnym sojusznikiem Rosji, ze stabilną i ugruntowaną tradycją morską, byłaby Algieria. Otrzymuje ona około 85% swojego sprzętu wojskowego i szkoleń od Rosji. Jednak ostatnio pojawiły się trudności polityczne związane z rosyjskimi działaniami w Mali i ich sprzecznością z algierskimi interesami. Niektóre raporty sugerują, że Stany Zjednoczone mogą mieć nadzieję, że przełoży się to na większą rozbieżność między Algierem a Moskwą. Algieria posiada 13 głównych portów handlowych, a także zakłady naprawy statków. Jednakże nie jest jasne, czy rachunek strategiczny Algieru sprzyjałby przyjęciu stałej obecności Rosji.

Rosja może jednak dążyć do prowadzenia w Algierii pewnych działań konserwacyjnych, biorąc pod uwagę, że jest to mniej kontrowersyjne niż bazowanie. Algierska marynarka wojenna obsługuje obecnie okręty podwodne klasy Kilo, a obiekty zbudowane w celu ich obsługi mogłyby również obsługiwać rosyjskie aktywa. Jakikolwiek obiekt serwisowy byłby tylko częściowym substytutem należącego do Rosji obiektu w Tartus, ponieważ dostęp do niego byłby uzależniony od polityki algierskiego rządu i mógłby wymagać negocjacji w poszczególnych przypadkach.

Sudan? Wojna domowa i Kanał Sueski

Rosyjscy decydenci mogą również rozważyć projekcję morską z Morza Czerwonego, w szczególności wykorzystując stosunki z Sudanem. Port Sudan oferuje obiekty, które mogłyby wspierać skromną rosyjską obecność. Chęć finalizacji umowy o bazie stała zapewne za zmianą w polityce Moskwy, która zmieniła sojusznika w wojnie domowej w Sudanie, przynajmniej oficjalnie wspiera dziś już nie RSF (to był partner Wagnera), a SAF, czyli regularną armię i szefa junty wojskowej.

Jednak nawet gdyby proponowana baza - zdolna do obsługi czterech okrętów - stała się rzeczywistością, nadal byłaby słabym substytutem Tartus. Ograniczenia logistyczne związane z negocjacjami w Kanale Sueskim, zwłaszcza w przypadku konieczności przeprowadzenia awaryjnej konserwacji, są znaczące. Z operacyjnego punktu widzenia, tranzyty przez kanał również wyraźnie sygnalizują ruchy statków przeciwnikom.

emisja bez ograniczeń wiekowych

źr. RFE/RL, RUSI, i.pl

Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl