Jak mówią nam mieszkańcy, tragedia musiała wydarzyć się w piątek około godziny 20. Na miejsce przyjechało kilka karetek pogotowia, ale na pomoc było już za późno.
- Czegoś takiego tutaj jeszcze nie było. Trudno powiedzieć, jaka była przyczyna tych desperackich kroków. Ktoś opowiadał o nieszczęśliwej miłości nastolatki, inni o rodzinnych kłopotach, ale teraz nikt prawdy nie dojdzie - mówią mieszkańcy wsi.
W domu został jeszcze mąż kobiety i druga córka, 14-latka. Oboje przebywają teraz pod opieką dalszej rodziny.
- Ta 17-letnia dziewczyna miała na imię Ola, to była bardzo fajna dziewczyna, znałem ją dobrze - opowiada inny mieszkaniec miejscowości.
- Gdyby ktoś w porę zjawił się w domu, matka mogłaby żyć. Zrozpaczona kobieta pewnie nie wiedziała co robi, dlatego tak mocno odczuła śmierć swojej córki - dodają rozmówcy.
Wyjaśnianiem sprawy zajmuje się policja. Justyna Leszczyńska, rzecznik radomskiej policji, od dwóch dni nie odpowiadała na nasze telefony.
ZOBACZ TEŻ: Samobójstwo w Radomiu / echodnia.eu