Jak to wszystko się zaczęło? Kiedy pomyślałaś sobie: muszę zrobić coś, by ratować naszą planetę?
Zdałam sobie sprawę, że nikt nie robi nic w kierunku tego, by walczyć o ochronę klimatu, że nic właściwie w tej kwestii ważnego się nie dzieje. Pomyślałam więc: w takim razie to ja muszę coś zrobić. To był mój moralny obowiązek - zrobić w tej sprawie wszystko, co jestem w stanie.
Gdy rozpoczynałaś we wrześniu tego roku protest przed szwedzkim parlamentem, planowałaś, że potrwa on ponad miesiąc?
W zasadzie niczego tak do końca nie planowałam, także tego, że protest tyle potrwa. Zanim zdecydowałam się to zrobić, pomyślałam: co ma być, to będzie. Po prostu czułam, że muszę to zrobić i zobaczyć, co się stanie. Nie miałam żadnych szczególnych oczekiwań względem tego protestu.
A jednak usłyszał o nim cały świat. Jak na to zareagowałaś?
Byłam szczęśliwa. To niesamowite, że to rozprzestrzeniło się tak szeroko. Razem ze mną zaczęli protestować inni, w tym dzieci. Sprawiliśmy, że nasz głos został usłyszany.
Usłyszał go również sekretarz generalny ONZ, António Guterres.
Tak, ale to nie było tak, że zadzwonił do mnie i chciał się spotkać. Zostałam zaproszona na spotkanie, w którym brali udział delegaci z całego świata. Spośród nich kilka osób mogło przemówić, w tym ja. Wygłosiłam to przemówienie do sekretarza i do pozostałych zgromadzonych tam osób. Później pan Guterres podszedł do mnie i po prostu powiedział: dziękuję, gratuluję. Nie mieliśmy za bardzo czasu, by dłużej porozmawiać. Grafik spotkań był bardzo napięty.
Masz takie poczucie, że stałaś się wzorem do naśladowania dla wielu młodych ludzi, którzy chcą walczyć o ochronę klimatu?
Nie czuję, że jestem dla nich wzorem. Pokazałam tylko, że każdy może w tej sprawie coś zrobić i działać.
Dlaczego ta walka jest tak ważna?
Przyszłe pokolenia nie cofną tego, co teraz robimy. Negatywne zmiany klimatyczne wpłyną więc nie tylko na całe moje życie, ale także na życie moich dzieci i wnuków. Na życie wszystkich przyszłych pokoleń.
Niektórzy zarzucają ci, że jesteś zbyt młoda, by działać w tej sprawie. W jednym z filmików na Twitterze im odpowiadasz...
Tak. Mówię tam, że studia nie są potrzebne do tego, by rozwiązać problem negatywnych zmian klimatycznych. Kryzys klimatyczny został już bowiem rozwiązany, mamy wszystkie fakty i narzędzia do tego, by działać. Musimy się tylko obudzić i zacząć wprowadzać te zmiany w życie.
A co powiesz tym, którzy sądzą, że problem nie istnieje?
Sama, kiedy pierwszy raz się o tym dowiedziałam, nie mogłam uwierzyć. Bo jeśli byłaby to prawda, nie mówilibyśmy przecież o niczym innym. Media informowałyby o tym bez przerwy. To byłby nasz priorytet. Pomyślałam więc, że to bardzo dziwne. Ale potem poczytałam na ten temat więcej i niestety, okazało się, że to prawda.
Pokonałaś kawał drogi ze Szwecji, by wziąć udział w COP24 w Katowicach. To twój pierwszy raz w Polsce?
Nie, już kiedyś byłam w tym kraju, gdy byłam bardzo mała - miałam może trzy lata. Pamiętam, że podczas wizyty powiedziałam: w Polsce wszystko jest fajniejsze. Pierwszy raz jestem za to w Katowicach, to bardzo ładne miasto. Uważam, że warto było przyjechać tutaj na szczyt klimatyczny, by pokazać, że trzeba działać w tej sprawie.
Rozmawiał: Bartosz Wojsa
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
COP24 w Katowicach: Jakie są cele Szczytu Klimatycznego?
