Chodzi o słowa, jakie Kuprianowicz wypowiedział 5 lipca podczas uroczystości w Sahryniu. Stwierdził wówczas, że 10 marca 1944 roku w tym miejscu zginęli z rąk partyzantów AK obywatele RP, ukraińscy prawosławni mieszkańcy.
Wojewoda lubelski, Przemysław Czarnek, uznał te słowa za celową prowokację i skierował zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez Kuprianowicza.
We wtorek prokuratura podjęła decyzję o wszczęciu śledztwa w tej sprawie. Podstawą jest art. 133 kodeksu karnego, mówiący o publicznym znieważeniu narodu lub państwa polskiego. Za ten czyn kodeks przewiduje do 3 lat pozbawienia wolności.
Grzegorz Kuprianowicz jest zdziwiony całą sytuacją.
- Nie wiem, w którym miejscu mojego przemówienia w Sahryniu można znaleźć przesłanki do wszczęcia śledztwa „w sprawie publicznego znieważenia narodu polskiego” - zastanawia się i zaznacza, że ta decyzja ma także wymiar symboliczny.
- Będę oczekiwał na działania prokuratury. Wszystko to, co dzieje się od ponad miesiąca wokół uroczystości z 5 lipca ma już zauważalne skutki społeczne: z jednej strony mamy wzrost nastrojów antyukraińskich w pewnych środowiskach, z drugiej zaś coraz większy niepokój i obawy ukraińskiej społeczności prawosławnej naszego regionu - puentuje Grzegorz Kuprianowicz.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE: