Przypomnijmy: Zdanowska została oskarżona o poświadczenie nieprawdy w dokumentach, dzięki którym jej życiowy partner Włodzimierz G. w 2008 r. otrzymał 200 tys. zł kredytu na zakup mieszkania od swej partnerki. Doniesienie w tej sprawie złożyła w styczniu 2016 r. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
ABW prowadziła procedurę sprawdzania wiarygodności prezydent Łodzi, ponieważ ta złożyła wniosek o dopuszczenie jej do informacji niejawnych. Funkcjonariusze ABW pytali o transakcje między nią i partnerem, a prezydent nie potrafiła wyjaśnić, dlaczego nie ma śladu po przepływie 50 tys. zł zaliczki, choć podpisała jej odbiór m.in. w akcie notarialnym . W końcu na ostatnim spotkaniu z funkcjonariuszem ABW, jesienią 2015 r., sporządziła oświadczenie, że nie otrzymała gotówki. A miał to być wkład, dzięki któremu Włodzimierz G. uzyskał kredyt.
Zasadnicza część linii obrony była taka, że zapracowana w Sejmie Zdanowska, wówczas posłanka, podpisała dokumenty o przyjęciu zaliczki w gotówce in blanco, para zaś się umówiła, że te 50 tys. zł zostanie przyjęte przez sprzedającą mieszkanie Zdanowską w postaci wcześniejszych kosztów remontu mieszkania, na które pieniądze wyłożył jej partner. Sąd te wyjaśnienia uznał za niewiarygodne.
Według uzasadnienia sądu sprawstwo obojga oskarżonych nie budzi wątpliwości, a wersja przez nich przedstawiona jest po prostu niewiarygodna. Przestępstwo to, jak stwierdził sędzia, należy do przestępstw tak zwanego abstrakcyjnego zagrożenia i ma charakter formalny, ale dla realizacji jego znamion nie jest konieczne wystąpienie skutku, na przykład w postaci szkody majątkowej - uzasadniał sędzia. Oskarżona - według sądu - oświadczyła wprost, że kwituje odbiór 50 tys. zł. Nie można zatem przyjąć za wiarygodne twierdzenia oskarżonych, że formułując treść swoich oświadczeń o jednoznacznym językowym brzmieniu, nadawali im inny sens. Samej transakcji, czyli przekazania zaliczki, w istocie nie było
Wyrok, póki co jest nieprawomocny, zaś ani prokurator, ani obrońca, nie wykluczają złożenia apelacji.
Prezydent Zdanowska opuszczałaa w poniedziałek sąd w dobrym humorze, oświadczyla też, że wystartuje w najbliższych wyborach samorządowych. Jak to możliwe mimo wyroku? Otóż skazanie nawet prawomocnym wyrokiem na grzywnę, nie stawia szlabanu skazanemu w wyborach samorządowych, bo tak stanowi Kodeks Wyborczy. Inna sprawa, że ten zapis stoi w sprzeczności z ustawą o pracownikach samorządowych. A pracownikiem samorządowym nie może być osoba prawomocnie skazana nawet na grzywnę.
- Hanna Zdanowska będzie mogla startować w wyborach i zostać prezydentem - mówi miejski prawnik Sebastian Bohuszewicz. - Znak zapytania jest jest jednak taki, że w przypadku zwycięstwa, nie jest pewne czy będzie mogła pobierać wynagrodzenie.
Hanna Zdanowska |
Cieszę, że to mieszkańcy będą mogli zadecydować, kto będzie prezydentem miasta. Gdybym nie była prezydentem, sprawy w ogóle by nie było. Nikomu nie zrobiłam krzywdy, nigdy nikomu świadomie nie zrobiłem nic złego. Sprawa nie miala żadnego związku z działalnością samorządową. Mogę i będę startować w wyborach bo wiem, że tego chcą łodzianie, którym chcę bardzo serdecznie podziękować za wszystkie wyrazy poparcia i sypatię. |
Łukasz Magin (PiS) |
Sędzia nie miał wątpliwości, że prezydent Zdanowska z PO jest winna przestępstwa poświadczenia nieprawdy na dokumentach bankowych. Jeśli ten wyrok utrzyma się w mocy, będzie to oznaczało, że nazwisko prezydent Łodzi zostanie ujawnione w rejestrze osób skazanych. Mam nadzieję, że w takim przypadku Hanna Zdanowska nie będzie chciała zostać Berlusconim łódzkiej polityki i wycofa się z życia publicznego. |