Zgodnie z harmonogramem Kim Dzong Un wraz z dziewięcioma członkami delegacji (w tym ze swoją siostrą Kim Jo Dzong oraz Kim Jo Namem, formalną głową państwa) pieszo przekroczy linię demarkacyjną w miejscowości Panmundżom w strefie zdemilitaryzowanej w piątek o godzinie 9:30 (2:30 czasu polskiego). Tam powita go prezydent Korei Południowej Mun Dze In.
Następne w planie jest uroczyste powitanie na placu w Panmundżomie, a po nich rozmowy obu delegacji (Koreę Południową ma reprezentować oprócz prezydenta siedem osób, w tym ministrowie obrony i spraw zagranicznych). Piątek zakończy się symbolicznym gestem: wspólnym zasadzeniem sosny, drzewa, które – jak podkreślają władze w Seulu – jest znakiem „pokoju i dobrobytu”. Kim Dzon Un i Mun Dze In podleją młode drzewko wodą z dwóch rzek: Taedong-gang płynącej w Korei Północnej i południowej Han-gang. Potem w planie jest wspólny spacer obu liderów, dalsze rozmowy i podpisanie porozumienia, które ma zwieńczyć historyczny szczyt. Wieczorem Kim i Mun mają zjeść razem kolację i obejrzeć film.
To pierwszy szczyt obu Korei od ponad dekady i pierwszy raz od 1953 r., kiedy przywódca Korei Północnej postawi stopę w Korei Południowej. Stosunki miedzy północą a południem ociepliły się po Zimowych Igrzyskach w Pjongczangu, gdzie sportowcy z obu krajów maszerowali podczas ceremonii otwarcia pod jedną flagą. Teraz społeczność międzynarodowa ma nadzieję, że oba krają zawrą pokój, a reżim Kima Dzong Una zrezygnuje z prób nuklearnych. O tej ostatniej kwestii z przywódcą Korei Północnej ma rozmawiać prezydent USA Donald Trump.
POLECAMY: