Walka do ostatniego tchu
Od 3 kwietnia trwają hokejowe mistrzostwa świata elity kobiet w Stanach Zjednoczonych. W turnieju organizowanym w amerykańskiej miejscowości Utica wzięło udział dziesięć reprezentacji: USA, Kanady, Czech, Finlandii, Szwajcarii, Niemiec, Szwecji, Japonii, Chin i Danii. To właśnie dwie ostatnie wymienione drużyny odpadły na pierwszym etapie. Po czterech rozegranych spotkaniach miały najmniej punktów.
W fazie grupowej i ćwierćfinałowej nie brakowało emocji, wysokiego poziomu i spektakularnych spotkań. Dobrym przykładem jest mecz grupy A pomiędzy obrońcami tytułu USA, a wicemistrzami świata Kanadą. Rozstrzygnięcie zapadło dopiero w dogrywce. Z kolei w spotkaniu Chiny - Japonia doszło do rzutów karnych. Taki obrazek miał także miejsce w rywalizacji reprezentantek Państwa Środka z Dunkami.
Niecodzienne zdarzenia na tafli lodowej za oceanem
Do etapu półfinałów nie brakowało też sytuacji bez precedensu. Podczas 1/4 finału między Kanadą, a Szwecją doszło do intrygującej rozgrzewki ze strony dwukrotnej mistrzyni olimpijskiej Marie-Philip Poulin. Kanadyjska zawodniczka nie po raz pierwszy przygotowywała się do meczu uderzając krążek ponad poprzeczkę. Taki rytuał pomaga jej jak najlepiej wprowadzić się w spotkanie.
W innym meczu ćwierćfinałowym bohaterką brązowych medalistek ostatniej edycji światowego czempionatu Czeszek, została Daniela Pejsova. Siedem minut przed końcem spotkania hokeistka posłała krążek z prędkością 112,3 km/h. Spektakularne trafienie przesądziło o losach meczu.
W fazie półfinałowej gospodynie zagrają z Finkami, a Kanadyjki zmierzą się z Czeszkami.
