Do makabrycznego zabójstwa w Suchym Lesie pod Poznaniem doszło pod koniec czerwca. Rodzina znalazła wtedy zwłoki mieszkającego samotnie Dariusza B., ps. Małolat. Ciało miało liczne rany cięte, wiadomo było, że zmarł wskutek zabójstwa. Ofiara, czyli Dariusz B., był majętną osobą. W mieście był znany z udzielania pożyczek w kasynach na lichwiarski procent. Wśród jego bliskich znajomych były ważne osoby z poznańskiego półświatka.
Ostra debata w Parlamencie Europejskim o praworządności i LGBT w Polsce - zobacz film
Policja uznała, że motywem zbrodni był rabunek, a sprawcy w biały dzień pojechali do domu Dariusza B. z zamiarem, że go zabiją i okradną z kosztowności.
- Wiedzieli, do kogo jadą, wiedzieli też, że „Małolat” będzie w domu. Gdyby chcieli go tylko okraść, zostawić żywego i odjechać, musieliby liczyć, że szybko zostaną za to ukarani i nikt się nie będzie patyczkował. Oni próbowali zamaskować swoją obecność w jego domu, ale im się nie udało
– opowiada nam osoba znająca szczegóły sprawy.
Już kilka dni po zabójstwie poznańska policja zatrzymała pierwszego podejrzanego: Janusza M. Znaleziono przy nim biżuterię, która zniknęła z domu ofiary. Obciążać go mają również nagrania z monitoringu, na których widać, że motocyklem podjeżdża pod dom ofiary. Nie był sam, lecz w towarzystwie drugiego, młodszego mężczyzny.
Zabójstwo w Suchym Lesie: Królestwo Niderlandów od sierpnia nie wypuszcza do Polski współpodejrzanego Damiana T. Powodem wątpliwości ws. polskich sądów
Podejrzany o zabójstwo Janusz M. nie przyznaje się do winy. Z naszej wiedzy wynika, że przedstawił wersję, która zdaniem śledczych jest „bajeczką” wymyśloną na potrzeby śledztwa. Namierzono też towarzyszącego mu młodego mężczyznę. Miał nim być dwudziestokilkuletni Damian T. Pochodzi z okolic Zielonej Góry, jest spokrewniony z żoną Janusza M. Po zabójstwie wyjechał do Holandii i jest kłopot z jego sprowadzeniem do Polski. Królestwo Niderlandów (tak od niedawna brzmi oficjalna nazwa tego kraju) ma bowiem wątpliwości w sprawie niezależności polskiego wymiaru sprawiedliwości. Chodzi o zarzuty ręcznego sterowania sądami przez polityków rządzącego u nas PiS.
Te zbrodnie wstrząsnęły Poznaniem. Historie seryjnych morder...
Nasze informacje dotyczące wątpliwości strony holenderskiej potwierdza adw. Dariusz Szyndler, który reprezentuje rodzinę zamordowanego mężczyzny.
- Nieoficjalnie wiem, że Holandia z powodu swoich wątpliwości od prawie dwóch miesięcy nie wydaje do Polski współpodejrzanego o to zabójstwo. Jestem tym zbulwersowany, bo sądy innego państwa unijnego pozwalają sobie na kwestionowanie praworządności w Polsce. Te kwestie powinni wyjaśniać między sobą dyplomaci. Zwrócimy się o interwencję do ambasady RP w Niderlandach. Poza tym chcemy zainteresować tym prasę holenderską i tamtejsze ministerstwo sprawiedliwości. Jestem ciekaw, czy holenderscy podatnicy chcą utrzymywać u siebie Polaka podejrzanego o czyn jednoznacznie kryminalny, który nie ma żadnego związku z polityką, czy chcieliby, aby został wypuszczony u nich na wolność
– zaznacza adw. Dariusz Szyndler.
Prokuratura w Poznaniu nie wie, gdzie dokładnie przebywa podejrzany o mord w Suchym Lesie oraz jak długo jeszcze potrwają procedury z ENA
Współpodejrzany Damian T. został zatrzymany w Niderlandach 17 sierpnia. Podstawą stał się Europejski Nakaz Aresztowania wydany przez poznański Sąd Okręgowy. Prowadząca śledztwo prokuratura nie wie, w którym zakładzie karnym przebywa oraz kiedy miałby zostać wydany do Polski.
- Trwa procedura zmierzająca do jego wydania, dotychczas nie zapadła żadna decyzja odnośnie wykonania nakazu. Prokuratura nie dysponuje wiedzą na temat miejsca pobytu podejrzanego oraz poszczególnych czynności urzędowych podejmowanych w związku z realizacją ENA – przekazała nam prowadząca śledztwo prokurator Agnieszka Leśniak.
Co zrobi, jeśli Holandia nie wyda Damiana T.? Odpowiedziała, że nie ujawni taktyki śledczej polskiej strony, gdyby rzeczywiście podejrzany nie został wypuszczony przez Holandię.
Sprawdź też:
Ministerstwo Sprawiedliwości: sąd w Amsterdamie wstrzymał wykonanie dwóch polskich ENA, ale większość osób ściganych jest przekazywana do Polski
W przeszłości strona holenderska wyrażała wątpliwości w innych przypadkach podejrzanych Polaków, którzy schronili się właśnie w Niderlandach. Do Polski nie wydano m.in. mężczyzny zamieszanego w handel narkotykami.
Co na to Ministerstwo Sprawiedliwości kierowane przez Zbigniewa Ziobrę, któremu zarzucane jest ręczne sterowanie polskim sądownictwem i prokuraturą? Resort odpowiedział nam, że to prokuratura zajmuje się realizacją ENA. Ale z posiadanych przez ministerstwo informacji wynika, że „nie istnieje problem z przekazywaniem ściganych na podstawie polskich ENA w związku z wątpliwościami dotyczącymi niezależności polskiego wymiaru sprawiedliwości. MS przekonuje, że większość osób ściganych jest przekazywana do Polski lub kary, do których wydawane są ENA, przejmowane są do wykonania przez organy innych państw.
- Międzynarodowa Izba Pomocy Prawnej (IRK) Sądu w Amsterdamie wstrzymała wykonanie dwóch polskich ENA do czasu rozstrzygnięcia przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie pytań prejudycjalnych skierowanych przez stronę niderlandzką. Pytania te nie zostały jednak skierowane do TSUE w sprawie Damiana T., pozostałe nakazy aresztowania wydane przez Polskę są przez stronę holenderską rozpatrywane, a w uzasadnionych przypadkach realizowane
– odpowiedziało nam biuro prasowe Ministerstwa Sprawiedliwości.
Sprawdź też:
Na wydanie Damiana T. liczą poznańscy prokuratorzy. Mają nadzieję, że sprawa wkrótce się wyjaśni, a Holandia zrozumie, że sprawa nie ma podtekstu politycznego, bo dotyczy zdarzenia wyłącznie kryminalnego. Jeśli jednak Damian T. nie trafi do Polski, drugi podejrzany, czyli Janusz M., może zrzucać całą odpowiedzialność za zabójstwo na swojego nieobecnego znajomego.
W polsko-holenderskich relacjach znany jest także przypadek w drugą stronę. Media informowały niedawno, że warszawski sąd odmówił wydania Holandii małżeństwa - Australijczyka i Rosjanki, które uciekło stamtąd do Polski. Ścigano ich na podstawie ENA, bo w Holandii zarzucano im niewłaściwą opieką nad autystycznym synem. W sprawę małżonków i ich dziecka osobiście zaangażował się minister Zbigniew Ziobro. Sąd uznał później, że ścigani przez Holandią nie zostaną wydani przez Polskę do tego kraju.
Zobacz też:
Głośne zabójstwa, niewyjaśnione zbrodnie i tajemnicze znikni...
Sprawdź też:
