Iga Świątek po finale Roland Garros: "Po prostu starałam się cieszyć tenisem i grą. To mnie rozluźniło i pomogło" [ROZMOWA]

Jakub Ciastoń (Red Bull.pl)
fot.Kin Marcin/Red Bull Content Pool
Iga Świątek w niesamowitym stylu wygrała wielkoszlemowy turniej Roland Garros (w finale pokonała 6:4, 6:1 Amerykankę Sofię Kenin). 19-latka po finale udzieliła wywiadu serwisowi Redbull.pl: „Wiem, że to może dziwnie zabrzmi, ale po prostu starałam się cieszyć tenisem i grą. To mnie rozluźniło i pomogło mi wygrać” – powiedziała między innymi pierwsza w historii polska mistrzyni turnieju tej rangi.

Iga, wielkie gratulacje! Jaka jest recepta na taki turniej życia?
Przez cały turniej starałam się nie rozbudzać za bardzo swoich oczekiwań. Po pokonaniu rozstawionej z jedynką Simony Halep i awansie do ćwierćfinału już osiągnęłam wielki dla mnie wynik, bo nigdy nie grałam w tej fazie Wielkiego Szlema. Od tego momentu do każdego kolejnego meczu starałam się podchodzić na luzie, trzymając własne oczekiwania możliwie nisko.

Sobotni mecz z Sofią Kenin wcale nie był tak łatwy, jak wskazuje wynik 6:4, 6:1 – co było kluczem do zwycięstwa?
Zaczęłam dobrze, tak jak poprzednie spotkania. Początki są ważne, bo trzeba pokazać przeciwniczce determinację, narzucić „swój tenis”. I to mi się znów udało, Sofia poczuła się mniej pewnie. Potem mecz się wyrównał, bo pojawiło się więcej błędów z mojej strony. Nie czułam się na korcie tak solidnie jak w poprzednich rundach. Ale starałam się nie denerwować, nie chciałam pokazać rywalce słabości, sama za to zobaczyłam, że ona też popełnia błędy, też się denerwuje, że dla niej również to nie jest idealny dzień. Trochę się „posiłowałyśmy” w końcówce seta, a potem wróciła już „moja gra”.

Przerwa medyczna rywalki na zmianę opatrunku nie wybiła Cię ani na moment z rytmu?
Wręcz przeciwnie! Kiedy Sofia wyszła z kortu, wstałam i zaczęłam ćwiczyć serwisy, zobaczyłam, że publiczność na trybunach świetnie się przy tym bawi, więc pomyślałam sobie „Hej, ja też mogę fajnie spędzić czas w tym meczu”. Wiem, że to może dziwnie zabrzmi, ale po prostu starałam się cieszyć tenisem i grą. To mnie rozluźniło i pomogło mi.

Iga Świątek

Iga Świątek w pięknej sesji zdjęciowej. Urok królowej Paryża GALERIA

W dwa lata zawodowej kariery przeskoczyłaś największe wyniki w polskim tenisie. Singlowego Wielkiego Szlema nie wygrała nigdy nawet Agnieszka Radwańska.
Zrobiłam wielki wynik, historyczny, to fakt. Ale uważam, że sportowców trzeba oceniać nie za jednostkowy wynik, ale za całokształt. Agnieszka była świetną tenisistką i odnosiła wielkie sukcesy przez kilkanaście lat. Była drugą rakietą świata, wygrywała turnieje WTA, ja na razie wygrałam jeden, także spokojnie. Chcę w przyszłości skoncentrować się nad większą stabilnością mojej gry, mam nadzieję, że wraz z tym przyjdą kolejne dobre wyniki. W kobiecym tenisie nie zawsze jest to łatwe. Mam ambicję być w czołówce WTA dłużej, wiem, że muszę na to dalej pracować. A czy będę najlepszą tenisistką w Polsce? Zaczekajmy, co zdarzy się dalej, czas pokaże.

Na kort wchodziłaś na każdy mecz z „Welcome To The Jungle” Guns N’ Roses na słuchawkach, czy miałaś jeszcze jakieś inne małe rutyny, które pomogły w turnieju?
Poza „Gunsami” nic takiego specjalnego już nie było. Przez cały turniej wstawałam jednak z jasnym planem, jak mam przepracować dzień i tego się trzymałam. Przez dwa tygodnie żyliśmy w „bańce” między hotelem a kortami, nie można było wychodzić na miasto itd. Z jednej strony taka monotonia męczy, ale z drugiej - było mało bodźców, żeby się stresować, czy realnie poczuć, że to są finałowe rundy Wielkiego Szlema, a nie po prostu kolejny mecz. Bardzo pomógł mi też debel, w którym grałam długo, bo odpadłyśmy z Nicole Melichar dopiero w półfinale. Debel też był pewną rutyną, bo grałam go co drugi dzień w przerwach od singla. Wpłynął na to, że nie rozmyślałam o singlu zbyt mocno, a moja głowa cały czas była w trybie pracy.

Kiedyś byłaś na korcie bardziej wybuchowa, miewałaś gemy lepsze i gorsze, teraz imponowałaś spokojem, opanowaniem, to wszystko efekt współpracy z psychologiem Darią Abramowicz?
Daria na pewno miała na to wpływ, bo odkąd zaczęłyśmy razem pracować, jestem bardziej świadoma, co dzieje się w mojej głowie. Ale pomógł też cały mój team, z którym dobrze mi się pracowało przez ostatnie tygodnie. Nie zapominajmy też, że roku na rok jestem po prostu starsza i dorastam, patrzę na świat w inny sposób i jestem w stanie zmienić niektóre swoje zachowania z przeszłości.

Iga Świątek wygrała z Sofią Kenin 6:4, 6:1 w finale French Open. 19-latka jest pierwszą Polką, która triumfowała w singlowym turnieju wielkoszlemowym

Iga Świątek

Iga Świątek jakiej nie znacie. Co robi, gdy nie gra w tenisa...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Iga Świątek po finale Roland Garros: "Po prostu starałam się cieszyć tenisem i grą. To mnie rozluźniło i pomogło" [ROZMOWA] - Sportowy24

Wróć na i.pl Portal i.pl