Drony spryskiwały wiernych wodą z Gangesu podczas indyjskiego religijnego święta Gangasagar Mela. W ten sposób chciano zachęcić ludzi, by nie gromadzili się w jednym miejscu, co sprzyja zakażeniom koronawirusem.
W kulminacyjnym punkcie festiwalu na wyspie Sagar, gdzie Ganges spotyka się z Zatoką Bengalską, pojawiło się morze ludzi – mówił lokalny urzędnik Bankim Hazra. Woda święcona z Gangesu była rozpylana z dronów na pielgrzymów… aby zapobiec tłoczeniu się ludzi, którzy, jak tradycja nakazuje, chcieli się wykąpać w rzece.
Większość była bez masek, a policja nie była w stanie wyegzekwować od nich, by je założyli i zachowali dystans. Pielgrzymi wierzą, że kąpiel oczyści ich ze wszystkich grzechów, a nawet z koronawirusa, jeśli zostaną zarażeni.
Ofiary obecnej fali zakażeń w Indiach są ułamkiem tego, co miało miejsce w kwietniu i maju zeszłego roku. Zakażeń jednak przybywa i dziś notuje się po ćwierć miliona nowych infekcji dziennie. Niektóre modele przewidują, że w ciągu tygodni w Indiach może wystąpić 800 tys. zakażeń dziennie, czyli dwa razy więcej niż dziewięć miesięcy temu.
Chcąc uniknąć kolejnej bolesnej blokady dla milionów, władze w różnych częściach kraju starają się ograniczyć gromadzenie się ludzi. W New Delhi bary, restauracje i prywatne biura są zamknięte, a w stolicy obowiązuje godzina policyjna co drugi weekend. W finansowej stolicy Bombaju zakazane są zgromadzenia więcej niż czterech osób.
Mimo to Sąd Najwyższy w Kalkucie zezwolił w na przeprowadzenie wspomnianego Gangasagar Mela w stanie Bengal Zachodni.
