W sobotnie po południu media obiegła długo wyczekiwana informacja: Jest porozumienie Bayernu Monachium z FC Barcelona ws. transferu polskiego piłkarza Roberta Lewandowskiego.
– Na razie jednak tylko ustne porozumienie, wypracowanie umowy jest w toku – doprecyzował dyrektor generalny mistrza Niemiec Oliver Kahn.
"To nie był poker, to była gra w Piotrusia Pana"
Zadowolony z faktu zakończenia tej przedłużającej się historii jest Jan Tomaszewski. Legendarny bramkarz nie kryje jednak zniesmaczenia zachowaniem Lewandowskiego. Pod adresem kapitana polskiej reprezentacji skierował kilka mocnych słów. – To najbardziej nieprofesjonalny transfer w historii, jeśli chodzi o zawodnika światowego formatu – ocenił w rozmowie z "Super Expressem" Tomaszewski.
– Robert zachował się jak dziecko w piaskownicy. Na zgrupowaniu reprezentacji Polski wypalił, że ma dość, to było nieprofesjonalne. Dał się podpuścić swojemu menedżerowi i działaczom Barcelony. To nie był poker, to była gra w Piotrusia Pana – podkreślił.
Zdaniem Jana Tomaszewskiego, działacze Bayernu pokazali Lewandowskiemu miejsce w szyku i jeszcze na tym zyskali. – Pieniądze, twarz i honor. Powiedzieli basta, żadnych rozmów, nie ma zgody na futbolowy szantaż – stwierdził, dodając, że piłkarz został sprowadzony na ziemię, bo musiał poddać się badaniom w klubie. Jak zaznaczył, prawo stało po stronie Bayernu.
– Cieszę się, że ta saga się zakończyła, bo w naszym interesie leży, żeby Robert miał komfort psychiczny. Mnie guzik obchodzi, czy on będzie grał w Bayernie czy Barcelonie, mnie interesuje Robert w reprezentacji Polski – przyznał były bramkarz. Jednocześnie wyraził obawy o to, na jakiej pozycji Lewandowski będzie brał w Barcelonie. – Tam jest ten Gabończyk (Aubameyang – red.), który też jest dziewiątką. Być może Lewandowski będzie grał cofnięty – zastanawiał się Tomaszewski.
se.pl
