James Cameron wykonał 30 zejść do wraku Titanica. Znał ten statek jak nikt inny. Kiedy pojawiła się informacja o zaginięciu łodzi podwodnej, która płynęła na dno oceanu, bardzo go to zainteresowało.
Wyśledził informacje
- Śledziłem te informacje bardzo uważnie. Później padła wiadomość o domniemanej implozji. Dane prawdopodobnie pochodziły od wojska, bo na Atlantyku są hydrofony. Po pewnym czasie dostałem potwierdzenie – mówił w CNN.
Dodał, że nie był zaskoczony, bo uważa, że włókno węglowe, z którego był zbudowany kadłub łodzi podwodnej Titan, nie było odpowiednim materiałem.
Cameron, który wyreżyserował film "Titanic" z 1997 roku, przyznaje, że sam wielokrotnie schodził do wraku, ale zawsze nurkował w ceramicznej łodzi podwodnej, która była bardziej odporna na ciśnienie pod wodą.
- Boli mnie serce z powodu tego, co się stało. Żyję z tym od kilku dni, podobnie jak niektórzy koledzy ze społeczności zajmującej się głębinami morskimi – mówił.
Stracili łączność z łodzią
- Pierwszy raz usłyszałem o problemach łodzi w poniedziałek rano. Od razu włączyłem się do mojej sieci – bo jest to bardzo mała społeczność – i dowiedziałem się, że stracili łączność. Jedynym scenariuszem, jaki przyszedł mi wtedy do głowy, i który mógłby to wyjaśnić, była implozja. Fala uderzeniowa tak potężna, że zniszczyła wszystko. Poinformowałem bliskich mi ludzi, że straciliśmy towarzyszy i zachęciłem wszystkich do wzniesienia kieliszka na ich cześć - opowiadał Cameron.

lena