Takie niebezpieczeństwo istniało też w sprawie księdza Henryka Jankowskiego. Od kiedy bowiem w sierpniu 2006 roku w "Rzeczpospolitej" ujawniono fakt istnienia w elicie gdańskiego Kościoła kontaktu operacyjnego o pseudonimie "Delegat", legendarny kapłan Solidarności znalazł się w świetle smutnego podejrzenia.
Podejrzenia wzmocnionego w roku 2009, kiedy w przypisie do książki "Aparat represji wobec księdza Jerzego Popiełuszki" podano informację, że pseudonim kontaktu operacyjnego "Delegat" został przez SB przypisany właśnie księdzu Jankowskiemu.
Znowu powtórzył się schemat zaprzeczeń księdza i krytyki Instytutu Pamięci Narodowej. IPN obiecał wtedy przygotowanie kompletnego wydawnictwa na ten temat. I słowa dotrzymał. Dzięki opublikowanej właśnie pracy Grzegorza Majchrzaka "Kontakt operacyjny »Delegat« vel »Libella«" zawierającej analizę i wybór dokumentów, sprawa doczekała się i puenty, i pełnego oświetlenia. Z ulgą możemy więc odnotować, że choć ksiądz Jankowski rzeczywiście w jakiejś formie podjął rodzaj współpracy z SB, to najczarniejsze zarzuty się nie potwierdziły. Mszy w stoczni gdańskiej w czasie strajku sierpniowego nie odprawiał na polecenie bezpieki, a w stanie wojennym nie donosił na ludzi podziemnej Solidarności.
Grzegorz Majchrzak, świadomie cytując język funkcjonariuszy, ocenia iż w czasie wybuchu Solidarności z księdzem Jankowskim nawiązano "dialog operacyjny". Czyli prowadzono z nim rozmowy, raz ostrzegawcze, raz spokojne. Udało się nawiązać trwalsze kontakty. Historyk IPN opisuje cały ciąg spotkań Jankowskiego z funkcjonariuszami SB, głównie z zastępcą naczelnika Wydziału IV (zajmującego się walką z Kościołem) KW MO w Gdańsku Ryszardem Berdysem.
W toku tych rozmów, w czasie rozwijającej się gwałtownie Solidarności, targanej wewnętrznymi konfliktami i zagrożonej z zewnątrz, esbecy uzyskują od "Delegata" (inny pseudonim tego samego kontaktu operacyjnego to Libella) wartościowe informacje o życiu związkowym.
O Lechu Wałęsie, Annie Walentynowicz, biskupie Alojzym Orszuliku, papieżu Janie Pawle II. To fakt bezsprzeczny. Podobnie jak opisany konkretny przypadek przekazania SB przez "Libellę" zdjęcia i kartki pozyskanych od jednej z osób, które interesowały bezpiekę. To wszystko powoduje, że, jak konkluduje autor opracowania, "był przez SB traktowany jako nie tylko jako źródło bardzo cennych informacji, ale też jako ważny czynnik oddziaływania. W czasie I Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ "Solidarność" wykorzystano go w działaniach ofensywnych w celu wzmocnienia pozycji Lecha Wałęsy oraz ograniczenia "wpływu ekstremistów na przebieg zjazdu". Tu ważna uwaga - kontakt operacyjny w języku SB to nie to samo co tajny współpracownik. KO niekoniecznie musiał być świadomy swojej współpracy, na przykład tego, że z rozmów z nim dany esbek sporządza raporty. Nie musiał znać swojego pseudonimu, nie podpisywał zobowiązania do współpracy, nie pobierał pieniędzy. Ale rozmawiał, informacji udzielał.
Czy więc ksiądz Jankowski był świadomy roli, jaką przypisała mu SB? Majchrzak stwierdza, że "to pytanie pozostaje bez odpowiedzi". Nie wiadomo, czy był poinformowany o przydzielonym mu pseudonimie. Zresztą, podkreśla historyk, w tym czasie uznawała te formalności wobec osób duchownych nie są niezbędne. I jeszcze jedno ważne stwierdzenie historyka: "Nie ma żadnych śladów wskazujących na to, by ks. Henryk Jankowski po wprowadzeniu stanu wojennego informował SB o działalności podziemnej Solidarności, donosił o jej ukrywających się działaczach. Wręcz przeciwnie, pomagał się im ukrywać".
Zresztą, Grzegorz Majchrzak opisuje późniejszą ewolucję księdza Jankowskiego, także w relacjach z SB. Znowu, jak przed sierpniem, staje się osobą tylko inwigilowaną, traktowaną jednoznacznie jako zagrożenie dla komunistycznego systemu.
Wnikliwie opisanie bohaterskiej i jednoznacznie pozytywnej postawy księdza Henryka Jankowskiego przed sierpniem i po wprowadzeniu stanu wojennego to bardzo mocny punkt książki Majchrzaka.
Trudno nie zgodzić się z historykiem, gdy puentuje, że kontakty księdza Jankowskiego z SB "nie przekreślają zasług gdańskiego kapłana dla wolnej, niepodległej Polski. Stanowią jednak fragment jego życiorysu. Fragment wstydliwy. (...) Szkoda, że nie udało się poznać wersji księdza Jankowskiego.(...) Pozostaje nam tylko wersja wynikająca z dokumentów"
Grzegorz Majchrzak, "Kontakt operacyjny Delegat vel Libella", IPN 2009