Prawomocny wyrok na agenta „Romana”, czyli jak zmanipulowano „Wyborczą”

Piotr Woyciechowski
Piotr Woyciechowski
Andrzej Malinowski - były prezydent konfederacji pracodawców „Pracodawcy RP”.
Andrzej Malinowski - były prezydent konfederacji pracodawców „Pracodawcy RP”. Piotr Smolinski
Andrzej Malinowski - były prezydent konfederacji pracodawców „Pracodawcy RP”, bliski współpracownik premiera Waldemara Pawlaka i „podopieczny” senatora Marcina Bosackiego oraz red. Agnieszki Kublik z „Gazety Wyborczej” - winny składania fałszywych zeznań przed prokuratorem pionu śledczego IPN dotyczących jego niejawnej współpracy z komunistycznym wywiadem wojskowym jako współpracownik o ps. „Roman” - orzekł prawomocnie Sąd Okręgowy w Warszawie.

Taką informację otrzymałem dziś, 5 stycznia, choć wyrok zapadł przed blisko trzema miesiącami, 13 października 2022 roku. Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił apelację Malinowskiego i utrzymał w mocy wyrok sądu pierwszej instancji, który za składanie fałszywych zeznań skazał oskarżonego Andrzeja Malinowskiego na karę grzywny w wysokości 5000 zł oraz zasądził kwotę 1275 zł tytułem zwrotu kosztów sądowych.

Współpraca z „długim ramieniem Moskwy”

Trzy lata temu na łamach tygodnika „Do rzeczy” ujawniłem, że Andrzej Malinowski był wszechstronnie wyszkolonym i doświadczonym tajnym współpracownikiem, o pseudonimie „Roman”, Agenturalnego Wywiadu Operacyjnego (AWO). W Instytucie Pamięci Narodowej zachowała się opasła teczka dokumentująca związki Malinowskiego w latach 1983-1990 z „długim ramieniem Moskwy”, jak utarło się słusznie mawiać o „Wywiadzie Wojskowym PRL".

Malinowski w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku należał do prominentnych działaczy Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego (przybudówki PZPR). Po 1990 działał aktywnie w Polskim Stronnictwie Ludowym. Był posłem na Sejm RP. Należał do najbliższego otoczenia premiera Waldemara Pawlaka i doradzał milionerowi Janowi Kulczykowi.

Po wycofaniu się z polityki przez prawie dwadzieścia lat kierował organizacją „Pracodawcy RP” – najstarszą i jedną z największych organizacji pracodawców w Polsce. Przez kilka lat przewodniczył też Radzie Dialogu Społecznego, do której został powołany przez prezydenta Andrzeja Dudę. Malinowski wzbudzał tak daleko idące kontrowersje, że obrady RDS pod jego przewodnictwem spotkały się z wielomiesięcznym bojkotem ze strony przedstawicieli NSZZ „Solidarność” oraz Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

Po ukazaniu się mojej publikacji, Malinowski zaprzeczył zarzutom o współpracy z komunistycznym wywiadem wojskowym i zapowiedział złożenie wniosku do Instytutu Pamięci Narodowej o autolustrację. Jednocześnie stwierdził, że jego teczka została sfabrykowana przez PRL-owskie służby specjalne. Ze złożonej publicznie obietnicy wystąpienia o autolustrację Malinowski nigdy się nie wywiązał. Nie podzielił się też z organami ścigania swoimi podejrzeniami, dotyczącymi sfałszowania swojej teczki. W odpowiedzi na jego uniki sam złożyłem do pionu śledczego IPN zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przeciwko dokumentom przez oficerów dawnego wywiadu wojskowego PRL. Śledztwo zostało oczywiście umorzone wobec braku cech przestępstwa.

Przesłuchiwany pod rygorem odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań Andrzej Malinowski zaprzeczył, by współpracował niejawnie z wywiadem wojskowym w Polsce ludowej. Nie wyraził także zgody na oddanie próbek jego własnoręcznego pisma w celu przeprowadzenia badań porównawczych.

Prokuratura IPN potwierdziła współpracę „Romana” z wywiadem wojskowym PRL

W toku drobiazgowo przeprowadzonego śledztwa, prokuratura IPN potwierdziła procesowo fakt współpracy Andrzeja Malinowskiego z komunistycznym wywiadem wojskowym. Działał on pod pseudonimem „Roman”. W ramach postępowania przesłuchano w charakterze świadka m.in. płk. Romualda Boryszczyka – byłego wysokiego oficera wywiadu wojskowego PRL oraz Wojskowych Służb Informacyjnych. Płk Boryszczyk potwierdził, iż był oficerem prowadzącym Andrzeja Malinowskiego, kiedy ten pełnił funkcję podsekretarza stanu w końcu lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Precyzyjnie opisał przebieg i okoliczności współpracy Malinowskiego z wywiadem wojskowym PRL oraz wspomniał także o jego późniejszych kontaktach z oficerami WSI (chodzi o komandora Kazimierza Głowackiego - Szefa WSI w latach 1996-1997).

Powołany przez prokuratora IPN biegły z zakresu kryminalistycznych badań dokumentów z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego wykluczył niedozwoloną ingerencję w badane dokumenty oraz kategorycznie potwierdził, że odręczne podpisy widniejące w szeregach dokumentów zawartych w teczce współpracownika „Roman” (deklaracja współpracy z wywiadem wojskowym, zobowiązanie do zachowania w tajemnicy rozmów z przedstawicielami wywiadu, pokwitowanie za pobrane przez wsp. „Romana” pieniądze, doniesienia, etc.) – były kreślone ręką Andrzeja Malinowskiego.

Nie przedłużając, na skutek kłamstw i kłamstewek Malinowski otrzymał zarzuty karne. Sprawa znalazła finał w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieście, który w dniu 12 maja 2022 roku w sprawie karnej uznał oskarżonego Andrzeja Malinowskiego winnym popełnienia przestępstwa składania fałszywych zeznań na okoliczność jego tajnej współpracy z wywiadem wojskowym PRL. Wyrok od października ubiegłego roku jest prawomocny.

Pomoc dla „Romana” z Senatu i „Gazety Wyborczej”

Jednak to nie koniec historii. Andrzej Malinowski jeszcze przed wyrokiem sądu pierwszej instancji, aby ratować swoją skórę i polepszyć pozycję procesową, sięgnął po dość niekonwencjonalne metody. Postanowił zaatakować. Sformułował wobec autora publikacji „Prezydent Roman” publiczny zarzut, jakoby miał być przez niego szantażowany.

Innymi słowy miałem odstąpić od zamieszczenia materiału prasowego w zamian za korzyść majątkową. Na pomoc Malinowskiemu przyszedł tandem: senator Marcin Bosacki i jego dawna koleżanka redakcyjna Agnieszka Kublik z „Gazety Wyborczej”. Bosacki umożliwił Malinowskiemu publicznie wypowiedzenie swoich bredni podczas posiedzenia tzw. Senackiej Komisji ds. Pegasusa, na którą go zaprosił. Wysłuchanie transmitowane na żywo, za pośrednictwem oficjalnej witryny internetowej Senatu RP, odbyło się w dniu 29 kwietnia 2022 roku, czyli niespełna na dwa tygodnie przed uprzednio wyznaczonym terminem ogłoszenia orzeczenia sądowego. Z kolei dzięki swobodnej, acz bezkrytycznej i dość bezmyślnej twórczości pisarskiej red. Agnieszki Kublik - za pudło rezonansowe posłużyła „Gazeta Wyborcza” oraz portal internetowy wyborcza.pl. Już pięć godzin po zakończeniu zeznań Malinowskiego, red. Kublik opublikowała oszczerczy pod moim adresem artykuł, bezkrytycznie powtarzając dokładnie to, co Andrzej Malinowski podał przed komisją odnośnie okoliczności domniemanego szantażu i mojego w nim udziału.

Sprawę domniemanego szantażu do tego stopnia rozdmuchano, że „Gazeta Wyborcza” poświęciła tym bajkom stronę tytułową pierwszomajowego wydania gazety. Akcja nie przyniosła jednak zamierzonego skutku. Malinowski został przez sąd skazany. W ramach obowiązujących w GW standardów dziennikarskich odmówiono mi prawa do obrony, nie dano mi możliwości odniesienia się do stawianych zarzutów oraz nie umożliwiono mi przedstawienia czytelnikom swoich racji. Zdaje się, że w redakcji „Gazety Wyborczej” ustawa o prawie prasowym dawno już robi za rolkę papieru toaletowego. Do bezpośredniego prostowania kłamstw i pomówień posłużył mi Twitter. Sporo miejsca sprawie poświęcił portal dorzeczy.pl.

Finalnie złożyłem dwa prywatne akty oskarżenia z art. 212 kk. z tytułu popełnienia przestępstwa zniesławienia. Jeden przeciwko Andrzejowi Malinowskiemu, drugi przeciwko dziennikarce Agnieszce Kublik. Od ponad pół roku czekam na wyznaczenie pierwszego terminu rozprawy.

Zmanipulowana redakcja z ul. Czerskiej. Kto jeszcze?

O co tak naprawdę chodzi w tej historii? Otóż okazuje się, że opiniotwórcze środowisko jakim mieni się redakcja przy ul. Czerskiej w Warszawie, które przez lata stawało w obronie złogów komunistycznych w państwie polskim, dało się prymitywnie zmanipulować 76-letniemu byłemu współpracownikowi służb specjalnych PRL.

I na koniec pewne spostrzeżenie. Na temat zapadłego prawomocnego wyroku, skazującego Malinowskiego na karę grzywny za składanie fałszywych zeznań milczy redakcja Gazety Wyborczej. Milczą senator Marcin Bosacki i red. Agnieszka Kublik. Co ważne, milczy także gazeta „Rzeczpospolita”, której do niedawna stałym felietonistą był Andrzej Malinowski. Wszyscy nabrali wody w usta i uznają, że sprawy nie ma. Nie dziwię się im. Ta sytuacja kompromituje ich, nie tylko ze względu na sprzeniewierzenie się podstawowym wymogom warsztatu dziennikarskiego, ale również dlatego, że dali się podpuścić komuszej agenturze i pozwolili się cynicznie wykorzystać. Wart Pac pałaca, a pałac Paca.

Piotr WOYCIECHOWSKI (twitter: @PiotrW1966) - specjalizuje się w historii służb specjalnych PRL. Pełnił funkcję wiceprzewodniczącego Komisji Likwidacyjnej WSI oraz członka Komisji Weryfikacyjnej ds. WSI. W niniejszej publikacji prezentuje wyłącznie prywatne opinie i stanowisko.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl