Nie mogło zabraknąć oceny pracy sędziego Tomasza Kwiatkowskiego. Od ubiegłorocznego meczu w Zabrzu arbiter nie prowadził spotkań Portowcom, ale dostał szansę w finale Pucharu Polski. Pogoń miała do niego wiele pretensji, a Robert Kolendowicz (drugi trener) dostał nawet czerwoną kartkę za krytykowanie.
- Mamy historię z tym sędzią, ale to nie jest odpowiedni moment, by komentować jego pracę w tym finale. Uważam, że w końcówce dogrywki należał się nam rzut karny, ale nie tylko w tej sytuacji mieliśmy inną ocenę – mówił Gustafsson.
Czy Pogoń starała się o zmianę arbitra przed meczem? Oficjalnie nikt nie zgłaszał takich wniosków.
- Nie ma żadnej formalnej drogi, która pozwala na zmianę wyboru sędziego – wtrącił Krzysztof Ufland, rzecznik prasowy Pogoni.
Szkoleniowiec podkreślał jednak fakt, że to przez swoje błędy Pogoń przegrała ten finał.
- Zawaliliśmy w końcówce. Mieliśmy już puchar w rękach. Zabrakło nam może minuty, więc dlatego rozczarowanie jest ogromne – stwierdził Szwed.
Ocena spotkania...
- W pierwszej połowie Wisła była trochę lepsza od nas. Nie byliśmy w stanie kontrolować piłki tak, jak zazwyczaj to robimy. Pomimo tego tworzyliśmy sobie sytuacje bramkowe, ale Wisła też je miała. Po przerwie wyglądaliśmy już lepiej, kontrolowaliśmy grę, prowadziliśmy 1:0 i jak pozostaje minuta do końca meczu to trzeba wygrać taki mecz. Czujemy ogromne rozczarowanie – podkreślał Jens Gustafsson.
Przed sztabem teraz trudne zadanie. Pogoń – jeśli nie chce, by sezon zakończyła z niczym, musi awansować w lidze na podium i tak wywalczyć prawo gry w Lidze Konferencji. Do końca ekstraklasy pozostały cztery spotkania i wszystkie jest możliwe.
- Jesteśmy na 7. miejscu, ale nie zasługujemy na taką pozycję. Musimy zrobić wszystko, żeby być w TOP3. Będziemy wyciągać konsekwencje. Na pewno teraz nie jest jednak odpowiedni moment, aby o tym mówić – zaznaczył trener Pogoni.
