Pierwsza reakcja ze strony Moskwy pojawiła się już w poniedziałek wieczorem. Jak zapowiedział w rozmowie z dziennikarzami przewodniczący komisji spraw międzynarodowych w rosyjskim parlamencie, decyzja podjęta przez szefów MSZ państw członkowskich Unii Europejskiej będzie miała swoje konsekwencje. - Kolejny atak polegający na nakładaniu sankcji nie pozostanie bez naszej odpowiedzi - stwierdził Leonid Słucki. - Bruksela konsekwentnie prowadzi politykę utrudniającą dialog, w dodatku argumentując to fałszywymi i prowokacyjnymi powodami. Takie działania w żaden sposób nie przyczynią się do normalizacji wzajemnych stosunków - powiedział polityk cytowany przez agencję Interfax.
W podobnym tonie wypowiedziało się także rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych. W oficjalnym oświadczeniu opublikowanym na stronie internetowej działania Unii Europejskiej określono jako "rozczarowujące". - Unia straciła kolejną okazję do przemyślenia polityki sankcji i presji na Rosję, która w ostatnich latach poniosła kompletną porażkę. Posłuszna antyrosyjskim stereotypom Bruksela znów wcisnęła niedziałający przycisk - napisano.
Mimo że szef unijnej dyplomacji Josep Borrell nie wskazał wprost, kto trafi na listę sankcyjną, to według źródeł w UE prawdopodobnie znajdą się na niej m.in. szef Komitetu Śledczego Rosji, dyrektor Gwardii Narodowej, Prokurator Generalnego oraz dyrektora Federalnej Służby Penitencjarnej. Konkretne nazwiska mają zostać ogłoszone w ciągu tygodnia.
