Fizyczną i psychiczna kaźń Julia (13 lat), Agata i Wiktoria (po 14 lat) zgotowały Roksanie w sierpniu br. przy ul. Międzymurze w Toruniu. Podstępem zwabiły tu dziewczynkę, biły, kopały, przypaliły papierosem, szarpały za włosy, kazały na klęczkach przepraszać i nagrały to telefonem komórkowym. 21 grudnia w III Wydziale Rodzinnym i Nieletnich Sądu Rejonowego w Toruniu zakończyło się postępowanie w tej sprawie.
Nie są zdemoralizowane?
Wobec wszystkich trzech nastolatek sąd orzekł dwa środki wychowawcze: dozór kuratora oraz obowiązek przeproszenia Roksany. Przeprosiny dziewczyny mają napisać w listach, które najpierw przeczyta sąd. Jeśli zaakceptuje ich treść, przekaże pobitej 14-latce. Jeśli nie - odda autorkom do poprawki.
Dodatkowo, wobec najmłodszej Julii, sąd rodzinny zalecił jeszcze uczestnictwo w terapii, która pomoże 13-latce opanować agresję. To ona przypaliła Roksanę papierosem i wyrwała jej kępę włosów, którą zabrała sobie „na pamiątkę”.
- Orzeczenie jest nieprawomocne. Prokuratura wystąpiła o uzasadnienie na piśmie z czego możemy wnioskować, że rozważy jego zaskarżenie - nie kryje sędzia Monika Grubba, przewodnicząca III Wydziału Rodzinnego i Nieletnich Sądu Rejonowego.
Przypomnijmy, że toruńska prokuratura włączyła się do tej sprawy ze względu na jej bulwersujący charakter i społeczne konsekwencje.
Rozważymy apelację ze względu na nierozszerzenie przez sąd tego postępowania o demoralizację dziewcząt
- Rzeczywiście, czekamy na pisemne uzasadnienie. Dozór kuratora jest najsurowszym środkiem wychowawczym nieizolacyjnym. Rozważymy jednak apelację ze względu na nierozszerzenie przez sąd postępowania o demoralizację nastolatek. Na to tymczasem wskazywały przedłożone przez nas dowody - tłumaczy prokurator Bartosz Wieczorek z Prokuratury Rejonowej Toruń Centrum Zachód.
Te dowody to m.in. zdjęcia i kopie wiadomości, mające świadczyć o demoralizacji dziewcząt. Prokuratura chciała, by sąd nie tylko zajął się pobiciem z 15 sierpnia br., ale całą postawą nastolatek.
Wówczas powołałby biegłego, który oceniłby stopień demoralizacji i, być może, orzeczone środki wychowawcze byłyby inne.
Roksana wróciła z wojny
Postępowanie przed sądem toczyło się z wyłączeniem jawności. O tym więc, co konkretnie wydarzyło się na sali sądowej, pisać nie możemy. Orzeczenie jest jednak jawne.
- Trudno mi przewidzieć, czy dozór kuratora i obowiązek przeprosić „naprawi” te dziewczyny. W prawdziwą skruchę wszystkich szczerze nie wierzę. Taką dostrzegam tylko u Agaty, która znała moją córkę od przedszkola. Co do skruchy dwóch pozostałych nastolatek mam głębokie wątpliwości. Nie wydaje mi się, by naprawdę zrozumiały, co zrobiły - mówi Monika Marciniak, matka pobitej dziewczynki.
14-letnia Roksana do dziś cierpi wskutek pobicia. Przez pierwsze tygodnie po pobiciu wydawało się, że z pomocą bliskich i psychologa wróci do normalności. Mama przeniosła ją do innej szkoły zapewniła też profesjonalne wsparcie. Niestety, po około dwóch miesiącach u dziewczynki zaczęły nasilać się niepożądane zachowania i objawy.
- Psycholog stwierdził u Roksany zespół stresu pourazowego. Powiedział, że po pobiciu cierpi podobnie jak żołnierz, który wrócił z wojny. Złe wspomnienia nieustannie do niej wracają. Córka mówi o „migawkach” - obrazach z tego, co wydarzyło się tamtego dnia na starówce. Ma zapewnioną terapię, ale już wiem, że powrót do normalnego funkcjonowania będzie dłuższy i trudniejszy niż myślałam - kończy Monika Marciniak.
Po głowie, po brzuchu...
Przypomnijmy, co dokładnie się wydarzyło. Do dramatu doszło 15 sierpnia, na starówce. 14-letnia Roksana przyjechała tutaj z lewobrzeża spotkać się z 14-letnią Agatą. Dziewczynki kiedyś chodziły razem do podstawówki. W wakacje odnowiły znajomość przez Facebooka.
Ta Agata zaprowadziła moją córkę na ul. Międzymurze, pomiędzy garaże. Tutaj czekały jeszcze 14-letnia Wiktoria i 13-letnia Julia. Od początku wszystko filmowały telefonem komórkowym.
- Na „dzień dobry” Roksana dostała cios pięścią w oko. Potem biły i kopały ją wszędzie: po głowie, brzuchu. Przypaliły jej ramię papierosem. Wyrwały jej włosy, których kępkę jedna z dziewcząt schowała sobie do torby na pamiątkę. Obrzuciły ją grubymi kijami - relacjonowała nam matka pokrzywdzonej dziewczyny.
Na zakończenie napastniczki krzyknęły: „A teraz klękaj i przepraszaj!”. Roksana klęknęła... Nie miała wyboru, tym bardziej, że na ul. Międzymurze przybyła grupa aż dziesięcioosobowa. Nagranie z Roksaną jej prześladowczynie przekazywały znajomym przez internet. Fragment trafił do matki. Była zszokowana.
Pobita dziewczynka trafiła do szpitala, na obserwację. Matka sprawę zgłosiła policja, a ta już po 2 dniach przekazała ją do sądu rodzinnego.