Mężczyzna rok spędził za kratami Zakładu Karnego w Grądach Woniecko w pow. zambrowskim. Po tym, gdy w czerwcu 2016 r. opuścił więzienne mury, pozwał do sądu Skarb Państwa. Domagał się zadośćuczynienia z tytułu naruszenia dóbr osobistych, intymności, godności i prywatności.
Skarżył się na na złe warunki w celi. Lista zarzutów była długa: smród, słabe oświetlenie, brak ciepłej wody przez 24 godziny na dobę, brak szafek toaletowych w kąciku sanitarnym, tylko dwie miski dla wszystkich osadzonych, wyłączanie prądu. Twierdził, że cela była za ciasna i nie spełniała norm dotyczących metrażu. W dodatku w pomieszczeniu były pluskwy, które go wiele razy pogryzły.
Posiłki w polskich więzieniach. Są lepsze niż w szpitalu? Zobaczcie zdjęcia
Najpierw eks-więzień domagał się 100 tys. zł. Ostatecznie zmniejszył tę kwotę do 30 tys. zł. Pozew trafił najpierw do Sądu Okręgowego w Łomży. Ten oddalił powództwo. Były osadzony odwołał się do wyższej instancji. Tym razem w swoim piśmie skupił się głownie na karaluchach. Doniósł też na ZK, że mimo ustawowego zakazu, udostępnił mu alkohol... zawarty w środkach czystości.
Sprawą zajmował się tym razem Sąd Apelacyjny w Białymstoku. 17 stycznia uznał odwołanie jako niezasadne. Po pierwsze sąd przypomniał, że osadzony miał w trakcie kary pozbawienia wolności ustawowy zakaz konsumpcji alkoholu.
- Z okoliczności sprawy nie wynika - tak jak to twierdzi powód - że pozwany mu ten alkohol udostępnił, tylko, że powód samowolnie użył środka czystości sprzecznie z przeznaczenie. Nie można czynić w tej sytuacji skutecznego zarzutu pod adresem zakładu karnego. Bo takie środki często występują w obrocie - uzasadnił wyrok sędzia Bogusław Dobrowolski.
Czeczen uniewinniony od zarzutu wspierania terrozyzmu żąda odszkodowania
Co do karaluchów: te faktycznie w podzambrowskim więzieniu były. Co jednak podkreślił sąd, zakład starał się pozbyć problemu i sprowadzał firmę do walki z insektami. W ciągu spornego roku było ponad 30 takich interwencji. Co ciekawe inni osadzeni, z wyjątkiem żądającego zadośćuczynienia, w tym czasie nie skarżyli się na pluskwy. On sam zaś po pogryzieniu przez insekty, z wyjątkiem oczywistych niedogodności, nie odniósł poważnych konsekwencji na zdrowiu.
Sąd apelacyjny stwierdził też, że były więzień przebywał w celi, która spełniała normy powierzchni przewidziane w przepisach. Te mówią o co najmniej 3 metrach kwadratowych na jednego osadzonego. Podczas pobytu w zakładzie karnym zjawisko przeludnienia nie występowało.
Orzeczenie jest prawomocne.
