Opinia pochodzi z 2021 roku i dotyczy poprawy prawa pracy w kraju, który - wówczas - za rok miał być gospodarzem piłkarskiego mundialu. Dokument na swoich łamach opisał belgijski La Libre. - Jest to opinia Cristiana-Silviu Busoi (Rumunia), Elżbiety Katarzyny Łukacijewskiej (Polska), José Ramòna Bauzà Dìaza (Hiszpania) i Fulvio Martusciellego (Włochy), eurodeputowanych, członków Delegacji do spraw stosunków z państwami Półwyspu Arabskiego - podkreślił La Libre. "Katar jest na dobrej drodze. Atakowany ze wszystkich stron poprawia prawo pracy. Bojkot konkursu nie przyniesie skutku" - zatytuował opis opinii europosłów belgijski dziennik.
Co znajduje się w opinii?
"Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej to wyjątkowe wydarzenie w historii regionu nękanego przez dziesięciolecia zawirowaniami politycznymi i niepowodzeniem demokratyzacji. Jednak niektóre kraje starają się we własnym tempie zmierzać w kierunku tak chwalonej przez kraje zachodnie modernizacji. Katar, bardziej niż inne kraje Zatoki Perskiej, toruje sobie drogę, nawet jeśli czasem jest to trudne. (...) (Mundial) wymagał fenomenalnych placów budowy przez dziesięć lat i wyspecjalizowanej siły roboczej imigrantów do budowy całej infrastruktury niezbędnej do sprawnego przebiegu mistrzostw. Wszyscy wiedzą, że petromonarchie Zatoki Perskiej mają bardzo małe populacje i wymagają masowej imigracji zarobkowej, tak jak Europa w okresie powojennym. Wszystko jest dalekie od doskonałości, ale w regionie Zatoki Perskiej może powstać bezprecedensowy zarodek prawa pracy" - czytamy w opinii.
Są to dość zaskakujące twierdzenia, zważywszy na to, iż Mistrzostwa świata w Katarze budziły ogromne kontrowersje. Jedną z najczęściej poruszanych kwestii była właśnie sytuacja imigranckich pracowników. Pracowali oni w skwarze, praktycznie bez odpoczynku. Zarabiali bardzo mało, a według raportów organizacji praw człowieka i innych mediów, tysiące z nich miało stracić życie na skutek prac nad infrastrukturą.
"Od kilku lat Katar, atakowany ze wszystkich stron ws. prawa pracowników, którzy przez dziesięć lat pracowali na rzecz mundialu, zrobił już bardzo dużo. W ciągu ostatniej dekady śmiertelność w Katarze spadła. Dzieje się tak dlatego, że Doha wdrożyła stale rozwijające się programy zdrowotne, ale także przyczyniła się do poprawy warunków pracy" - czytamy dalej w opinii europosłów.
"Katar udowodnił, że w imię godności człowieka stara się godzić tradycyjne dziedzictwo z dostosowaniem do międzynarodowych ograniczeń. Nawet jeśli wymaga to czasu, pracuje nad tym każdego dnia. Współpracując z międzynarodowymi instytucjami i organizacjami pozarządowymi, stara się jak najlepiej odpowiadać na krytykę. Bojkot mundialu nie przyniesie żadnego efektu. To dzięki dialogowi posuniemy naprzód sprawę milionów pracowników w regionie, którzy stali się decydującym elementem socjologii i przyszłości tych krajów" - napisali eurodeputowani.
Co na to posłanka PO?
Jak wskazał "La Libre", pod pismem podpisało się czworo członków Delegacji do spraw stosunków z państwami Półwyspu Arabskiego, w tym europosłanka PO Elżbieta Łukacijewska. Postanowiliśmy więc zapytać ją, czy ta pochlebna opinia na temat Kataru jest prawdziwa. Łukacijewska nie zaprzeczyła temu, jednocześnie zasłaniając się niepamięcią.
- Nie przypominam sobie niczego takiego. Nie mam pojęcia, co to za opinia. Może moje nazwisko padło tam dlatego, iż byłam członkinią Delegacji. Wiem, że teraz w przestrzeni medialnej popularne jest szukanie tematów związanych z Katarem. Byłam w Delegacji do spraw stosunków z państwami Półwyspu Arabskiego, ale gdy wybuchła ta cała afera, to zrezygnowałam z członkostwa w niej, bo to są dla mnie standardy nie do pomyślenia. Nie pamiętam nawet żeby coś takiego, jak ta opinia w ogóle powstawało. W ogóle unikałam podpisywania rzeczy, których nie jestem pewna - podkreśliła w rozmowie z portalem i.pl Elżbieta Łukacijewska.
Z kolei niecały miesiąc temu, w wywiadzie dla PAP, europosłanka PO odniosła się szerzej do tematu afery korupcyjnej w Europarlamencie. - To smutne, że debata w PE na ten temat w ogóle się odbyła, bo taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Poseł czy europoseł, który wziął łapówkę, nie powinien reprezentować swoich wyborców. Jednocześnie dobrze, że PE tak transparentnie o tym mówi. Nie zamiata sprawy pod dywan, tylko mówi, że trzeba zmienić pewne przepisy, aby kontakty - przede wszystkim z przedstawicielami państw trzecich - były bardziej przejrzyste, a naruszenia prawa automatycznie bardzo surowo karane - powiedziała niedawno Elżbieta Łukacijewska.

dś