Warciarze tuż przed wylotem do tureckiego Side (niedziela, 21 stycznia), zdążyli rozegrać pierwszy mecz sparingowy w 2024 roku. Poznaniacy w sobotę udali się do Wiśniowej Góry pod Łodzią, by zmierzyć się z Widzewem. Mimo śniegu i mrozu panującego w województwie łódzkim, obie ekipy miały idealne warunki do grania. Powód? Spotkanie zostało rozegrane pod niedawno wybudowanym balonem ze sztuczną nawierzchnią.
- Pierwszy mecz kontrolny pokaże nam, jak drużyna przyswoiła dotychczasowe zagadnienia taktyczne, ale oczywiście bierzemy pod uwagę to, że zawodnicy mają w nogach też wiele przebiegniętych kilometrów. Mecze przeciwko Widzewowi zawsze stały na dobrym poziomie, gdyż jest to zespół, który zawsze jest dobrze zorganizowany na boisku
- powiedział Arkadiusz Szczerbowski, asystent trenera Warty Poznań.
Poznaniacy w pierwszy tegoroczny mecz kontrolny weszli "na ciężkich nogach". To Widzew grał w piłkę, natomiast Zieloni szukali pomysłu na siebie. Efektem były dwie bardzo szybko stracone bramki. Najpierw w 4 minucie Jędrzeja Grobelnego pokonał eks-warciarz, Bartłomiej Pawłowski, który wykorzystał opieszałość defensorów ekipy z Dolnej Wildy. 5 minut później na listę strzelców po stałym fragmencie gry wpisał się Andrejs Cigaņiks.
Gospodarzom tego pojedynku było zbyt mało i przez praktycznie cały mecz napierali w stronę bramki Warty. Zieloni mieli bardzo dużo szczęścia, że bramka na 3:0 nie padła przed pierwszym kwadransem, lecz strata kolejnego gola była wyłącznie kwestią czasu.
Na pierwszy strzał poznaniaków przyszło nam czekać do 20 minuty. Wówczas ekipa trenera Dawida Szulczka znalazła się w pobliżu szesnastki widzewiaków, jednak próba Zielonych była bardzo nieskuteczna.
W 33. minucie gry podopieczni trenera Dawida Myśliwca podwyższyli wynik spotkania, a autorem trafienia został Imad Rondić, a kilka sekund później powinno być 4:0 dla Widzewa, lecz w bramce nieźle spisał się Grobelny. Przed przerwą jednak najczarniejszy scenariusz się spełnił, a Rondić upokorzył Zielonych golem numer dwa w tym spotkaniu i poznaniacy musieli mocno się zastanowić, co zrobić, aby się pozbierać.
Widzew na drugą połowę wprowadził dużo świeżej i młodej krwi. Trener Szulczek natomiast zmienił całą jedenastkę. Na boisku pojawili się m.in. Stefan Savić, Maciej Żurawski czy Dario Vizinger. I te korekty w przerwie przyniosły bardzo szybko efekt. Po 55 sekundach niespodziewanie Warta zdobyła gola. Autorem trafienia został Savić, który wykorzystał doskonałe bezpośrednie podanie od jednego ze swoich kolegów.
Kolejne minuty minęły pod dyktando Warty, chociaż nie było to takie oblężenie, jakie zaprezentował nam Widzew w pierwszej odsłonie.
Na kwadrans przed końcem z boiska musiał zejść Dawid Szymonowicz. Obrońca Zielonych brutalnie zaatakował Antoniego Klimka, przez co sędzia wykluczył go z dalszej rywalizacji. Trenerzy umówili się jednak, że przez 5 minut Warta zagra w osłabieniu, a po upłynięciu tego czasu poznaniacy mogli uzupełnić swój skład o jedenastego zawodnika.
Pod koniec meczu Zielonych dobił Ernest Terpiłowski golem na 5:1.
Warciarze bardzo źle weszli w przygotowania do rundy wiosennej sezonu 2023/24. W niedzielę, 21 stycznia poznaniacy wylecą na obóz do tureckiego Side, gdzie spędzą na nim 13 dni.
Widzew Łódź - Warta Poznań 5:1 (4:0)
Bramki: Pawłowski 4, Cigaņiks 9, Rondić 33, 45, Terpiłowski 89 - Savić 46
Warta: Grobelny - Bartkowski, Kiełb, Stavropoulos, Rychlik - Maenpaa, Pirkryl, Kupczak, Paszkowski, Tonder - Eppel
Tak wyglądał jeden z pierwszych zagranicznych obozów Lecha P...
