Kiedy żar leje się z nieba, czyli jak radzić sobie z upałami

Dorota Kowalska
Dorota Kowalska
FOT. 123RF
Coraz wyższe temperatury - nie tylko w Polsce, ale w całej Europie. Naukowcy ostrzegają: ta sytuacja będzie się powtarzać coraz częściej, a my musimy być przygotowani na powracające fale upałów. Nie mamy wyjścia: trzeba nauczyć się z nimi żyć

Gorąco, bardzo gorąco. Od kilku dni ponad 30 st. C w cieniu. Nie tylko w Polsce męczą nas upały, ich fala objęła całą zachodnią Europę. W hiszpańskiej Andaluzji pogotowie ratunkowe wezwało mieszkańców do częstego picia wody. We Francji rekord temperatury padł w sobotę, 18 czerwca, w kurorcie Biarritz nad Zatoką Biskajską. Zmierzono tam 42,9 st. C. „Na zachodzie i południowym zachodzie Francji temperatura powietrza przekroczyła 40 st. C” - podał w sobotę francuski dziennik „Le Parisien”. W kilkunastu departamentach ogłoszono tego dnia czerwony alert w związku z upałami.

W Madrycie i Saragossie temperatury w weekend sięgały 42 st. C. Tak ciepło o tej porze roku nie było tu od 1981 roku. - Unikajmy nadmiernej ekspozycji na słońce, dbajmy o nawodnienie i o osoby o słabszej kondycji, aby nie dotknęły ich udary cieplne - radził obywatelom hiszpański premier Pedro Sánchez.

Północne regiony Włoch mogą stracić nawet 50 procent zbiorów. Powód? Susza. Poziom wody w rzekach i jeziorach już teraz, na początku lata, jest niebezpiecznie niski. W Wielkiej Brytanii piątek 17 czerwca był najgorętszym dniem w tym roku. Temperatury na południu kraju przekraczały 32 st. C. Podczas ostatnich wyścigów konnych Royal Ascot było tak gorąco, że zdecydowano się na rzadką zmianę protokołu, kiedy tor opuściła rodzina królewska, goście mogli zdjąć kapelusze i marynarki. I żeby było jasne: nie będzie lepiej. Musimy być przygotowani na powtarzające się fale upałów, które będą utrudniać nam życie, przynajmniej tak twierdzą naukowcy.

Globalna analiza przeprowadzona przez BBC wykazała, że liczba wyjątkowo gorących dni w każdym roku, dni, kiedy temperatura osiąga 50 st. C, podwoiła się od lat 80. ubiegłego wieku. Takie zjawiska występują na coraz większym obszarze świata i stanowią ogromne wyzwanie dla ludzkiego zdrowia i naszego życia.

- Całkowita liczba dni powyżej 50 st. C wzrastała w każdej dekadzie od 1980 roku. Średnio między 1980 a 2009 rokiem temperatury przekraczały ten poziom przez około 14 dni w roku. Liczba ta wzrosła do 26 dni w roku . Wzrost ten w stu procentach można przypisać spalaniu paliw kopalnych - mówiła dr Friederike Otto, zastępca dyrektora Instytutu Zmian Środowiska na Uniwersytecie Oksfordzkim.

Ewa, 42-latka, bizneswoman wraca do domu około godz. 17. Wraca i opada bezwładnie na fotel.

- Niczego nie jestem w stanie zrobić: nie gotuję, nie sprzątam, po prostu umieram - śmieje się. Pierwsze, co robi, kiedy już dojdzie do siebie, to wchodzi pod prysznic, a potem idzie spać na godzinę lub dwie. Wstaje koło godz. 21.00, kiedy zachodzi słońce i zaczyna normalnie funkcjonować.

Kiedy żar leje się z nieba, jedni narzekają, inni się cieszą, zwłaszcza ci, którzy rozpoczęli wakacje. Większość z nas, pod wpływem upału, niezależnie od tego, czy go lubimy, czy nie, zmieniła jednak swoje codzienne zwyczaje.

- Każde intensywne doświadczenie, a upały są takim doświadczeniem, mają wpływ na nasze funkcjonowanie - mówiła mi swego czasu psycholog Maria Rotkiel. - Przede wszystkim zmniejszamy zakres zadań, które wykonujemy, rezygnujemy z aktywności - dodała.

Ona osobiście żyje w takich temperaturach zdecydowanie mniej aktywnie. Nie pielęgnuje na przykład swojego ogródka, a to było jej ulubione zajęcie: zawsze po kolacji i położeniu dziecka biegała do swoich krzewów i kwiatów.

To, jak żyjemy, zawsze było dostosowane do pogody, to atawizm. Instynktownie wiemy, kiedy zwalniać, a kiedy przyspieszać.

- Takie upały mają także wpływ na nasz stan emocjonalny: jesteśmy albo osłabieni, więc wycofujemy się, albo jesteśmy rozdrażnieni - mówiła Maria Rotkiel. Jesteśmy zmęczeni, więc unikamy kontaktów z innymi. Najczęściej źle się czujemy. Hanka pisze w sieci: „Jak w temacie, fatalnie znoszę upał. Ból głowy, zawroty, brak energii, robi mi się słabo. Lato to dla mnie koszmar, tylko czekam aż wreszcie się skończy. Czy ktoś z Was też tak źle reaguje na gorąco? A może macie jakieś pomysły, co może być przyczyną takiej nasilonej nietolerancji ciepła?”.

Jedna z internautek odpowiada: „Ja mam tak od tego roku, zawsze źle się czułam w upały, ale jeszcze rok temu mogłam w samo południe przewędrować w pełnym słońcu godzinę i nic, a teraz nawet w cieniu mam zawroty głowy, mdłości, drżenie mięśni, słabość i przyciemnione widzenie. Puls mi zwykle wtedy rośnie, a ciśnienie spada do 90/60 (normalnie mam dobre). Niedługo stanę się więźniem mojego domu, mam już tego dość!”.

Kolejna: „Ja najbardziej nienawidzę ciągłego uczucia pragnienia: potrafię wypić nawet zalecane 4 litry, a i tak mam wrażenie, że jestem kompletnie odwodniona. No i ciągły ból głowy, który ustaje dopiero przy obniżeniu temperatury do jakichś 22 stopni. Zastanawiam się, czy na przyszłe wakacje nie znaleźć sobie pracy w jakimś chłodniejszym kraju...”.

I jeszcze jedna: „Takie upały wywracają życie do góry nogami”.

Trochę tak. Anna, 34-latka, pracownik korporacji, z powodu temperatur zmieniła rytm dnia. Na pierwszy spacer z psem wychodzi nie jak do tej pory o godz. 8.00, ale godzinę wcześniej, bo jej pupil nie znosi upału. Co ciekawe, w lesie spotyka swoich znajomych, którzy też wyprowadzają zwierzaki już o godz. 7.00.

- Wszyscy niemal biegamy po lesie, żeby zdążyć przed uderzeniem ciepła. Pierwsze kroki kierujemy do pobliskiego małego jeziorka, w którym psiaki się moczą, a my walczymy z komarami, potem naprawdę szybki spacer i do domu - opowiada.

Zanim wyjedzie do pracy, zamyka wszystkie okna, zaciąga żaluzje. Sprawdza, co jest w lodówce: musi być woda mineralna, arbuz, owoce i warzywa.

- Dużo mniej gotuję, bo nikt nie jest głodny. Nie pamiętam, kiedy gotowałam zupę, no chyba że chłodnik. Jemy głównie warzywa, na przykład z ryżem, dużo owoców. Właściwie przestałam piec ciasta na niedzielę, w ogóle staram się nie włączać pieca - opowiada.

W południe psa wyprowadza córka, dosłownie na dziesięć minut. Na ostatni spacer wychodzą dopiero po godz. 21.00, kiedy zajdzie słońce.

Anna zauważyła, że w soboty czy niedziele, kiedy zazwyczaj na jej osiedlu było gwarno i wesoło, teraz jest pusto. Ludzie nie wychodzą z domów, a jeśli już, to jadą nad wodę. Place zabaw są puste, podobnie jak pobliskie boisko. - Na szczęście u nas te upały mijają, pewnie inni mają gorzej - śmieje się Anna.

Ale ci inni, czyli mieszkańcy ciepłych krajów, w których wysokie temperatury trwają niemal cały rok, mają na nie swoje sposoby. I tak na Saharze pije się gorącą, słodką herbatę. Ciało produkuje wówczas więcej ciepła, dzięki czemu temperatura organizmu zostaje wyrównana. Pocimy się, a organizm chłodzi. Mieszkańcy Bliskiego czy Dalekiego Wschodu ubierają koszule z długim rękawem, najczęściej białe, zakrywają też nogi i głowy. Ubranie chroni przed utratą wody, poparzeniami skóry oraz udarami. W gorące noce śpią na podłodze, chłodne powietrze jest cięższe, więc tu jest go najwięcej. W krajach, w których wysokie temperatury są czymś normalnym, spożywa się duże ilości warzyw i owoców. Dobrej przemianie materii oraz wyrównaniu ciepła sprzyja również spożywanie ostrych przypraw. Do tego woda, woda i jeszcze raz woda - trzeba jej pić jak najwięcej, aby nie doszło do odwodnienia organizmu.

Mieszkańcy ciepłych krajów starają się spędzać jak najwięcej czasu w cieniu. W wielu krajach urzędy, ale i sklepy są zamykane w godzinach największych upałów, wtedy przychodzi czas na popołudniową sjestę, czyli odpoczynek w ciągu dnia. Upały lepiej znosimy na otwartych przestrzeniach, na przykład w pobliżu rzek. Ale jeśli jesteśmy w domu, należy pozamykać okna, aby do mieszkania nie dostało się ciepłe powietrze. Robienie tak zwanych przeciągów ma sens, kiedy na zewnątrz trochę się ochłodzi. Z tych rad korzystają dzisiaj także ci, którzy do tej pory nie mieli problemów z upałami, a na wakacje jeździli wygrzać się gdzieś nad Morze Śródziemne, na Dominikanę, do Meksyku, czy do Dubaju. Tyle że od kilku już lat „tropiki” mają u siebie.

Obecnie każdego roku około 30 proc. populacji narażone jest na groźne dla życia temperatury. I nie łudźmy się, ta liczba będzie rosła. W 1995 roku w Chicago z tego powodu zginęło 700 osób. Fala upałów w Europie w 2003 roku uśmierciła około 70 tys. osób, a w 2010 roku z powodu wysokich temperatur zmarło 10 tys. mieszkańców Moskwy.

Naukowcy z Hawajów alarmują - do 2100 roku aż 74 proc. ludzkiej populacji będzie narażonych podczas fal upałów na śmiertelne niebezpieczeństwo. Wzrost zagrożenia wiąże się z emisją dwutlenku węgla. Jeśli będzie ona rosła w takim tempie jak dotychczas, promienie słoneczne staną się naszym realnym wrogiem. Nawet jeśli znacząco zatrzymamy emisję gazów cieplarnianych, to problem i tak będzie dotyczył 48 proc. populacji, czyli prawie połowy.

Majka, lekko po trzydziestce, jak wszyscy: pije dużo wody, nie przesiaduje na słońcu i kiedy tylko może biegnie na basen.

- To, co mi najbardziej przeszkadza, to kłopoty ze snem. Nie mogę spać, wstaję więc wcześniej i rzeczywiście jestem trochę bardziej zmęczona - opowiada. Rzadziej spotyka się ze znajomymi, a jeśli już, to wybiera klimatyzowane knajpki. Ma dom z niewielkim podwórkiem, więc zakupiła basen, myśli też o klimatyzacji, ale słyszała od znajomych, że najlepiej kupować ją jesienią lub zimą, więc poczeka. - W soboty i niedziele częściej niż do tej pory staram się jeździć nad wodę i nie czekam do południa, ale wstaje rano i wyjeżdżam: nad Narew, albo gdzieś dalej - mówi. Dokładnie przejrzała też swoją szafę: dokupiła cztery pary krótkich spodenek i trzy sukienki. Zadbała o wygodne buty na lato, postawiła na sandały, bo uważa, że nogom też trzeba dać pooddychać.

- Na pewno inaczej jem, ale mniej gotuję: żywię się przede wszystkim sałatkami, kupuję sporo jogurtów, ryby, jeśli mięso, to tylko chude. Wędliny właściwie odstawiłam, nie mam po prostu na nie ochoty - wylicza.

Przyznaje, że wiele rzeczy „odpuściła”, nie spina się, jeśli ma ochotę poleżeć, to się kładzie. Nie musi z wszystkim zdążyć, nie musi robić tysiąca rzeczy, które zaplanowała na ten konkretny dzień. Czasami zdarza jej się usiąść z książką o północy, nalać sobie lampkę białego wytrawnego wina i poczytać godzinę.

Analiza BBC wykazała również, że w ostatniej dekadzie maksymalne temperatury wzrosły o 0,5 st. C w porównaniu ze średnią długoterminową z lat 1980-2009. Jednak wzrosty te nie były jednakowo odczuwalne na całym świecie: w Europie Wschodniej, Afryce Południowej i Brazylii maksymalne temperatury wzrosły o ponad 1 st. C, a niektóre obszary Arktyki i Bliskiego Wschodu odnotowały wzrost nawet o ponad 2 st. C.

Temperatury 50 st. C występują głównie na Bliskim Wschodzie i w rejonach Zatoki Perskiej. Ale naukowcy ostrzegają: dni z temperaturą powyżej 50 st. C pojawią się także w innych regionach świata.

Tymczasem nawet temperatury niższe mogą stwarzać poważne zagrożenie dla zdrowia. A bywa że całkowicie zmieniają nasze życie. Ludzie stają przed trudnymi wyborami, bo zmienia się otaczający ich krajobraz, a ekstremalne upały zwiększają prawdopodobieństwo wystąpienia suszy, pożarów i pustynnienia terenów.

BBC opisuje przypadek mieszkańca środkowego Iraku - Kazema Al Kaabiego, na którego polu rosła bujna pszenica. Ziemia wokół niego była kiedyś wystarczająco żyzna, aby wyżywić jego i sąsiadów, ale stopniowo stała się sucha i jałowa. - Cała zieleń zniknęła. Teraz jest to pustynia - mówi rolnik.

Prawie wszyscy mieszkańcy jego wsi wyjechali szukać pracy w innych prowincjach.

Stanisław, lat 62, rolnik z woj. świętokrzyskiego. Ma niewielkie gospodarstwo, ale sieje zboże, więc także je zbiera. Nie ukrywa, że wysokie temperatury coraz bardziej dają im się we znaki. I nie chodzi już tylko o coraz mniejsze plony, bo zboża jare, buraki i ziemniaki z powodu upałów zaczynają zasychać na polach.

- Kiedyś, owszem, było lato, więc było ciepło, ale nie tak gorąco, jak dzisiaj - wzdycha mężczyzna. Kiedy przychodzi upał, chowa się w domu, a konkretnie w piwnicy, która jest normalnym pomieszczeniem mieszkalnym. Ma nawet malutkie okienko. Tu jest najchłodniej.

- Często nie ma wyjścia, trzeba iść w taki dzień w pole, ale wtedy wychodzimy do pracy o godz. 5.00 rano, a czasami nawet wcześniej. Bierzemy ze sobą dużo wody, ubieramy koszule z długimi rękawami, schodzimy z pola przed godz. 11.00 - opowiada. Jeśli jest ekstremalnie ciepło, przyprowadza przed południem z pola krowy, dogląda pozostałych zwierząt, pilnuje, żeby wiadra były pełne wody, żeby miały co pić. Maria, jego żona, co wieczór podlewa ogródki, a przynajmniej te rośliny, które bez wody natychmiast zwiędną. Przed domem siadają dopiero, kiedy słońce schowa się za pobliski las.

- Oczywiście, że takie temperatury mają wpływ na ceny żywności. Zawsze, kiedy latem mamy upały, zbiory są mniejsze, a więc i ceny wyższe - tłumaczy Stanisław. I dodaje, że jest źle, a oni coraz częściej, ostatnio właściwie co roku, modlą się w kościele o deszcz.

Stanisław ma rację. Wysokie temperatury nie pozostają bez wpływu na światową gospodarkę. Sprzedaż niektórych towarów rośnie: oprócz piwa, także tego bezalkoholowego, czy w wersji light, świetnie sprzedają się owoce, warzywa, lody, czy wszelkiego rodzaju woda. Zostańmy na krótko przy wodzie. Naukowcy przekonują, że braki w dostawie wody pitnej będą zdarzać się częściej, to będzie jeden z najbardziej widocznych skutków zmiany klimatu.

A wracając do gospodarki, generalnie upały to dla niej więcej strat niż zysków. Przede wszystkim pracownicy są bardziej zmęczeni, a co za tym idzie - mniej wydajni. Bardzo często przy wysokich temperaturach i braku klimatyzacji pracodawcy skracają dzień pracy. I choć klimatyzacja pojawia się coraz częściej, także w miejscach pracy, to oznacza wzrost kosztów dla pracodawcy.

Wiadomo, że rosną wydatki w służbie zdrowia, bo rośnie liczba osób, które potrzebują pomocy. Obszar wysokiego ryzyka to sektor energetyczny. To podczas upałów, nie mrozów, ma największe problemy. Dlaczego? Bo przegrzewają się linie przesyłowe, dochodzi do przeciążenia systemu.

W 2015 roku ze względu na niskie poziomy wód i falę upałów część elektrowni musiała ograniczyć produkcję. Wprowadzono wtedy dwudziesty stopień zasilania, co pomogło w zapobiegnięciu blackoutu.

Tyle tylko, że oprócz dbania o naturę, segregowania śmieci, oszczędzania wody, w ogóle walki z ociepleniem klimatu, niewiele możemy zrobić. Nie mamy wyjścia - musimy przyzwyczaić się do upałów i nauczyć z nimi żyć.

Współpraca: Kazimierz Sikorski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kiedy żar leje się z nieba, czyli jak radzić sobie z upałami - Plus Polska Times

Wróć na i.pl Portal i.pl