Ściskając plastikową butelkę z wodą, kobieta krzyczała na lotnisku, potem wypowiadała dziwaczne frazy, takie jak: „Mówię wszystkimi językami!”.
Personel lotniska był jak sparaliżowany
Jej zachowanie gwałtownie się pogorszyło. Zaczęła maszerować po hali i wylewać wodę z butelki. Jej "popisy" nie kończyły się, ale nie było widać organów ścigania ani ochrony lotniska, gdy kobieta zaczęła biegać po holu.
Wreszcie cisnęła telefonem komórkowym w monitory w hali, próbując je rozbić. W pewnym momencie rosły mężczyzna podszedł do niej i prosił ją, by przestała, ona oblała go wodą. Bez przeszkód wyrwała kolejną butelkę z baru i zaczęła polewać podłogę, zanim rzuciła się w szalony taniec.
Jedna z pracownic podeszła do niej z płaszczem w ręku, mając nadzieję, że uda jej się zapanować nad niecodziennym zachowaniem kobiety. Ale to - zamiast uspokoić sytuację - wywołało wybuchową reakcję — przekleństwa, krzyki i chaos.
Zniknęła bez śladu i nie wiadomo co się stało
Gdy biegła wzdłuż holu terminala, nagle zniknęła. Nie jest jasne, czy i kiedy wkroczyły służby. Nie było widać jej zatrzymania, nie było też oficjalnego oświadczenia ze strony władz lotniska. Incydent wywołał w sieci surrealistyczną mieszankę podziwu i niedowierzania.
„To byłaby super zabawa podróżować z nią. Lubi biegać nago i mówi wszystkimi językami” — napisała jedna osoba na Reddicie.

Inna osoba pochwaliła ją za płynność ruchów w czasie "występu" i wyraził żal, że pokaz tak szybko się skończył.