To dziewiętnasty przypadek pozostawienia dziecka w Oknie Życia we Wrocławiu. Funkcjonuje ono prawie 14 lat i było pierwszym na Dolnym Śląsku.
25 kwietnia po godzinie 21 siostry boromeuszki odebrały w Oknie Życia chłopca. Nie jest to noworodek. Ma kilka miesięcy (4-5). Jak mówią zakonnice, był czysty, zadbany, spokojny i uśmiechnięty. Leżała przy nim butelka z mlekiem.
Do chłopca zgodnie z procedurą przyjechało pogotowie, które przeprowadziło wstępne badania i zawiozło go do szpitala. Dziecko było zdrowe. Jeszcze w trakcie procedury sądowej trafi do rodziny zastępczej.
- Nadaliśmy chłopcu imię Marek, ze względu na wspomnienie św. Marka apostoła, które przypada właśnie 25 kwietnia - mówi s. Macieja, która pełniła dyżur przy Oknie Życia.
Jednocześnie boromeuszka zwraca uwagę, że wciąż powtarzają się fałszywe alarmy w nocy. To najczęściej głupie żarty ludzi pod wpływem alkoholu, którzy otwierają okno. Niektórzy wchodzą nawet do środka i robią sobie zdjęcia. Uruchomiony w środku nocy alarm przywołuje siostrę boromeuszkę, która ma obowiązek sprawdzić każdy przypadek.
O sprawie pisaliśmy tutaj:
Przypomnijmy, że Okno Życia to alternatywa dla matek, które nie mogą wychować swego dziecka z różnych powodów. To specjalnie przygotowane miejsce, umożliwiające matkom, które nie mogą lub nie chcą opiekować się noworodkiem, anonimowe, bezpieczne pozostawienie go w nim. Matki pozostawiające swe dziecko nie są poszukiwane, a maleństwo po badaniach w szpitalu kierowane jest do adopcji.
