Eksperci przewidywali wysokie i pewne zwycięstwo Polaków ze Słowacją, którą w styczniu udało się pokonać 38-20. Co prawda w czwartek Biało-Czerwoni zagrali osłabieni, ale nikt nie spodziewał się tak kompromitującego występu polskiej drużyny.
Oto co po spotkaniu dla ZPRP powiedzieli trener reprezentacji Marcin Lijewski oraz Maciej Papina i Bartłomiej Bis.
Marcin Lijewski:
Przede wszystkim zawiodła nas skuteczność. Zmarnowaliśmy chyba 13 rzutów sam na sam. Jak na mecz reprezentacyjny, to bardzo zły wynik. Obrona też nie była najlepsza, straciliśmy wiele niepotrzebnych bramek, bo mieliśmy pewne założenia taktyczne, których nie zrealizowaliśmy. W ataku naszym bardzo mocnym punktem był Kamil Syprzak, człowiek o wyjątkowych warunkach fizycznych, ale mieliśmy też bardzo dużo sytuacji jeden na jeden, więc do ataku nie mam większych zastrzeżeń poza egzekucją. Maciej Papina, który zadebiutował dziś w reprezentacji, zagrał bardzo dobrze.
Juraj Briatka zagrał mecz życia, szkoda, że akurat przeciwko nam. Nasi bramkarz mieli bardzo trudne zadanie, bo większość rzutów rywale oddawali z bliskiej odległości. To jednak dopiero pierwsza połowa dwumeczu. Nasz pomysł na mecz był dobry, ale trzeba trafiać wypracowane sytuacje. W rewanżu dołączy do nas Jan Czuwara, który na skrzydle pomoże Marcelowi Sroczykowi. Słowacy stoją przed wielką szansą na awans, ale stać nas na o wiele lepszą grę.
Maciej Papina:
Nie jestem zadowolony, bo przegraliśmy mecz. To jednak dopiero pierwsza połowa rywalizacji i w rewanżu musimy wyciągnąć wnioski i poprawić skuteczność. Słowacy byli w tym lepsi. Rywale nas nie zaskoczyli. Wszystko ćwiczyliśmy na treningach. Po obu stronach popełniliśmy po prostu trochę błędów. Choć dziś debiutowałem, to nie miałem stresu. Podszedłem do tego meczu jak do każdego innego. Trener uprzedził mnie wcześniej o mojej roli. Kibice byli dziś fantastyczni, dziękujemy im za doping.
Bartłomiej Bis:
Wygrany mecz sparingowy ze Słowacją ze stycznia mógł dawać złudne wrażenie. Na pewno kibice liczyli na więcej i my też. Zdawaliśmy sobie jednak sprawę, że to będzie zupełnie inne spotkanie, nawet ze względu na składy. Z naszej strony mieliśmy dziś festiwal zmarnowanych sytuacji. Wiedzieliśmy, że rywale nie będą rzucać z dystansu, ale szukać okazji w bocznych sektorach, a mimo wszystko im na to pozwoliliśmy.
Straciliśmy w ten sposób zdecydowanie za dużo bramek. W drugiej połowie w obronie graliśmy lepiej. W ataku z bramkarza Słowacji zrobiliśmy mistrza świata. Ciężko pracowaliśmy na sytuacje, a nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Były dobre momenty, ale momenty to za mało, żeby wygrać takie spotkanie.
Galaktyczny Lewy - również na kadrze?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?