W jaki sposób ponownie otwiera się szkoły i żłobki, nie wywołując drugiej fali zakażeń koronawirusem? Dania ma na to odpowiedź.
Być może same o tym nie wiedzą, ale maluchy ze szkoły w mieście Logumkloster i innych rejonach Danii uczestniczą w wielkim eksperymencie, który reszta Europy bacznie obserwuje.
ZOBACZ TEŻ INNE INFORMACJE O EPIDEMII KORONAWIRUSA SARS-CoV-2:
- Koronawirus mógł powstać w laboratorium. USA chcą wyjaśnień
- Zagadka Ferrera Erbognone. Miasteczko oparło się epidemii
- Jak długo potrwa epidemia? Noblista daje światu nadzieję
- Szwecja walczy z wirusem bez ograniczeń. Skutecznie?
- Sekta rozpętała epidemię koronawirusa
- Nad Wuhan unosi się tajemnicza mgła. To "smog śmierci"
Jest on bowiem kluczowy dla łagodzenia ograniczeń nałożonych w związku z pandemią koronawirusa: W jaki sposób można otworzyć szkoły i przedszkola, aby umożliwić rodzicom powrót do pracy bez odrodzenia się epidemii.
Podobnie jak dzieci duńskie, tak i ich rodzice bacznie obserwują ten eksperyment. 10-letni Zakarias Al-Tibi z Logumkloster na południu kraju, narzeka: Zwykle skakaliśmy, tuliliśmy się do siebie, teraz nie możemy tego robić.
Kiedy 15 kwietnia duńskie żłobki i szkoły podstawowe dostały zgodę na ponowne otwarcie, pojawiły się instrukcję, które mają minimalizować ryzyko rozprzestrzeniania się wirusa.
Klasy zmniejszono o połowę, dzieci muszą umyć ręce zaraz po przyjściu do placówki, mogą się bawić w małych grupach co dwie godziny i siedzieć przy stołach co najmniej dwa metry od siebie.
EPIDEMIA KORONAWIRUSA MINUTA PO MINUCIE. RELACJE NA ŻYWO:
Nie wolno im przynosić zabawek z domu, a te w szkołach i żłobkach dezynfekuje się dwa razy dziennie, podobnie jak umywalki, deski sedesowe i klamki.
Rodzice muszą zostawiać swoje pociechy przy drzwiach wejściowych, sami nie mogą wejść do środka. Ubrania na zmianę zostawiają opiekunom, którzy dbają o to, by ich podopieczni przestrzegali nowe zasady.
- Za każdym razem, gdy się rozglądam, dzieci się dotykają – mówił jeden z nauczycieli i dodał: Ile razy możesz im mówić, by tego nie robiły.
Dania była jednym z pierwszych krajów w Europie - po Włoszech - które wprowadziły rygorystyczne zakazy, a złagodzenie restrykcji nastąpiło po tym, gdy na początku kwietnia liczba nowych zakażeń zaczęła wyraźnie spadać.
Zrozumiałe, że rodziców poproszono o udział w tym eksperymencie. Jedna z matek, Sandra Andersen, przyciągnęła 40 tys. obserwujących po założeniu grupy na Facebooku pod tytułem: Moje dziecko nie będzie królikiem doświadczalnym.
Ale po kilku dniach okazało się, że wydając jasne instrukcje dzieciom i dorosłym, władze na tyle zdobyły zaufanie większości rodziców, bo frekwencja w wielu szkołach wróciła do 90 procent.
W odpowiedzi na ankietę przeprowadzoną przez gazetę „The Local”, jeden z rodziców napisał: - Film wideo dostarczony dzieciom przez służby zdrowia był bardzo dobrym i pozytywnym sposobem wyjaśnienia, jak powinny się zachowywać w szkołach czy żłobkach, by było zabawnie i jednocześnie bezpiecznie.
Ale ta ta kobieta przyznała się, iż miała mieszane uczucia, kiedy mogła tylko pomachać ręką na pożegnanie swojej sześciolatce przy szkolnej bramie, po tygodniach spędzonych na razem w domu.
- Moja pociecha jest zadowolona, że może przybywać z przyjaciółmi - napisała Maria. My, dorośli, uważamy, że władze postępują nakazując na przykład zachowanie odpowiednich odległości między sobą, izolowanie, czyszczenie sprzętów i miejsc, których dotykamy, czy wreszcie i unikania innych. To pomoże nam wrócić do normalności.
Szkoły nie są jedynymi miejscami, które dostały zielone światło na powrót do poprzedniego stylu.
W posunięciu, które premier Danii Mette Frederiksen określa jako „chodzenie po linie”, fryzjerzy mogą już pracować, salony kosmetyczne i tatuażu - też. Dozwolone są sporty bez kontaktu, takie jak golf i tenis.
Artysta Ruben w masce na twarzy w studiu tatuażu „Death or Glory” pracuje na pełnych obrotach w Kopenhadze. Dania zaczęła łagodzić ograniczenia dotyczące lokalnych działalności po zablokowaniu z powodu pandemii koronawirusa. I dziś już pięć tysięcy salonów fryzjerskich i kosmetyczek w tym kraju pracuje na całych etatach.
Connie Mikkelsen, prezes duńskiej federacji fryzjerów i kosmetyczek, powiedziała The Telegraph: Oni są teraz bardzo zajęci. Pracowników też obowiązują ścisłe zasady, jeśli chodzi o zachowanie dystansu oraz zasad higieny.
ZOBACZ TEŻ:
Mikkelsen wierzy w postępowanie władz, które pozwoli krajowi wyjść z izolacji i zapobiec groźbie nowej śmiertelnej fali epidemii.
- Jeśli przestrzegasz zasad, nie uważam, że to niebezpieczne - mówi. Jestem pewna, że nie władze pozwoliliby nam otwarcie naszych zakładów, gdyby było to niebezpieczne.
Stan klęski żywiołowej zostanie wprowadzony
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?