Kradzież drewna z lasu ma w Polsce długą tradycję. W ostatnich kilkunastu latach ten proceder udało się straży leśnej znacznie ukrócić, ale przy obecnych cenach opału i jego braku na rynku liczba kradzieży zapewne wzrośnie. Amatorów ma także stroisz, czyli gałęzie jodeł. Ich kradzież w regionie świętokrzyskim jest plagą. Stroiszowcy gałązki sprzedają do wyrobu wieńców, największy popyt na nielegalny towar jest przed 1 listopada. Jak się okazuje, złodzieje znaleźli kolejny sposób na zarobek. Teraz kradną... mech.
- Najczęściej bielistkę siwą. To chroniony gatunek mchu, typowy dla uboższych, sosnowych lasów. Najczęściej jest wywożony do Niemiec, do pokrywania tak zwanych "zielonych dachów". W naszym nadleśnictwie takich przypadków nie było, bo u nas siedliska są bardziej żyzne i nie odpowiadają bielistce. Tam, gdzie dominują lasy iglaste, to już problem - wyjaśnia Piotr Fitas, nadleśniczy Nadleśnictwa Suchedniów.
Inne gatunki mchów także znajdują nabywców. Wśród nich również najrzadsze, znajdujące się pod ochroną. - Modne stało się używanie mchu do zdobienia bukietów, wianków, popularne są "lasy w słoiku". Niby ekologiczne, ale do ich urządzania nierzadko stosowany jest mech pochodzący z kradzieży. Niedawno po sąsiedzku, w łódzkim straż leśna zatrzymała busa wyładowanego po brzegi mchem - informuje Roman Wróblewski, zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Kielce.
Przestępcy ogałacają nieraz duże powierzchnie, dewastując środowisko. Straż Leśna, która aktualnie prowadzi w całej Polsce akcję "Jesień 2022", walczy również z tą nową formą kradzieży. Właśnie dlatego podczas kontroli strażnicy sprawdzają zawartość bagażników aut spotykanych w lesie.
