- Widzimy informacje, które publikuje Sojusz Północnoatlantycki o zwiększeniu kontyngentu, ściąganiu sił i środków na flankę wschodnią. Wszystko to prowadzi do tego, że napięcie rośnie – powiedział Pieskow cytowany przez agencję TASS. Według rzecznika Kremla, rosnące napięcie w Europie to wina NATO i USA, a nie Rosji.
Pieskow skomentował tak komunikat NATO o wysłaniu dodatkowych okrętów i myśliwców na wschodnią flankę Sojuszu, aby wzmocnić odstraszanie i obronę w reakcji na rozbudowę potencjału wojskowego w pobliżu Ukrainy przez Rosję.
Warto zauważyć, że w komunikacie NATO mowa jest o rozbudowie sił wojskowych Rosji także „na Ukrainie”. Chodzi oczywiście o okupowany Krym i część Donbasu. Kijów najbardziej obawia się wybuchu walk właśnie w Donbasie. Moskwa może próbować prowokować Kijów, lub sama wywołać konflikt.
Pieskow to kolejny polityk rosyjski mówiący o „groźbie działań ofensywnych Ukrainy w Donbasie”. Rzecznik Kremla mówił o koncentracji sił ukraińskich w tym rejonie – choć tak naprawdę to tylko odpowiedź na wzmacnianie przez Rosję sił separatystów i własnych w okupowanej części Donbasu.
