„Gong Danutki” to nagroda związana z festiwalem Śleboda/Danutka, poświęconym pamięci Danuty Szaflarskiej, wielkiej damy polskiego filmu i sceny. Tegoroczna, druga edycja imprezy, której organizatorem jest Teatr Stary w Lublinie, zaczęła się w środę 5 lutego i potrwa do niedzieli, 9 lutego. Sobota niepodzielnie należała do Krystyny Jandy. Wspaniałej, żywiołowej, mądrej i zabawnej, wciąż pięknej Jandy, która błyszczy na scenie od 45 lat. Kobieta z marmuru, kobieta z żelaza – mówią o niej. Na scenie bez reszty żyje emocjami swych bohaterów. Swoje własne też potrafi wyrażać z pasją. Nie ukrywa poglądów politycznych. - Jestem przerażona tym, co dzieje się w Polsce – wyznała w sobotę.
Janda jest drugą laureatką nagrody przyznawanej za kunszt aktorski. Pierwszy „Gong Danutki” otrzymał Janusz Gajos, obecny także na sobotniej uroczystości w Teatrze Starym, której bohaterką była jego wybitna koleżanka. Na widowni siedzieli także Jerzy Sthur, Magda Umer, Krzysztof Varga. Laureatka obdarzona gongiem i bukietem czerwonych róż wręczonych przez prezydenta Lublina Krzyszofa Żuka zasiadła na scenie, by w rozmowie z Grażyną Torbicką podzielić się z publicznością refleksjami o sztuce, polityce, naturze ludzkiej.
- Kiedyś myślałam, że człowiek jest z natury dobry, teraz sądzę, że jest raczej zły. Że tylko niektórzy z nas wybijają się na dobro. To zależy od tego, z kim i z czym spotkamy się po drodze, z kim dzielimy życie – wyznała gwiazda.
Jej słynny Teatr Polonia w Warszawie ma już 15 lat i okazał się wielkim sukcesem – artystycznym i komercyjnym. - Z nadmiaru sukcesu założyłam drugi teatr – wyznała Janda. - Teatr Polonia zachowuje poważny, społecznie zaangażowany charakter, natomiast Och Teatr ma repertuar rozrywkowy; komedia, farsa, burleska. W obu jednakowo dbam o to, by aktorstwo było na najwyższym poziomie, dodaje właścicielka obu scen.
Artystka przyznała, że z rozkoszą wciela się ostatnio w role komediowe.
- Gram już 45 lat, co ja się już napłakałam, nakrzyczałam, w rolach Medei i innych tragicznych bohaterek. Śmiech był mi potrzebny – wyznała artystka.
Ubolewa tylko nad niewielką przestrzenią swoich teatrów. Chciałaby wystawić Szekspira, albo „Wesele” Wyspiańskiego, ale 30-osobowa obsada, której wymagają dramaty obu wymienionych gigantów nie pomieści się na małych scenach jej teatrów. Przyznaje też, że musi tak dobierać repertuar, aby przychody z biletów bilansowały koszty. - Teatr, który się opłaca jest moim przekleństwem – śmiała się szefowa dwóch teatrów.
Krystyna Janda nie była jedyną osobą nagrodzoną w sobotni wieczór w Teatrze Starym. Za stworzenie w Lublinie dobrej atmosfery dla sztuki Medal 100-lecia ZAiKS-u otrzymał prezydent Lublina Krzysztof Żuk. Stojąc na scenie w towarzystwie Krystyny Jandy i Karoliny Rozwód, szefowej Teatru Starego prezydentowi wyrwał się lapsus językowy. - Dziękuję Karolinie Jandzie – dalsze słowa zagłuszyła potężna salwa śmiechu. - Mam nadzieję, że rozwodu z Jandą nie będzie – odparowała natychmiast kobieta z marmuru.
