Trzeba powołać komisję śledczą ds. lobby wiatrakowego
Minister Ozdoba pisze na platformie X o tym, że rozpoczyna się Afera Wiatrakowa i zasadne jest powołanie komisji śledczej ds. lobby wiatrakowego.
"Zagraniczne podmioty i eksperci pracujący dla międzynarodowych korporacji piszą ustawy, które zgłasza nowa większość sejmowa.
W POLSKIM Sejmie!" - pisze Ozdoba. Wskazuje on poseł Paulinę Hennig-Kloskę (Polska 2050), której podpis widnieje pod złożonym projektem ustawy (są tam także podpisy innych posłów): "przymierzana na nowego ministra klimatu, postuluje wywłaszczenia Polaków z własnych domów na rzecz inwestycji wiatrakowych czy stawianie wiatraków 300 metrów od parków narodowych"
Poseł Paulina Hennig-Kloska powiedziała w czwartek, że pierwsze czytanie "ustawy wiatrakowej" pewnie odbędzie się w przyszłym tygodniu. - Chcemy na sejmowej komisji wsłuchać się we wszystkie głosy stron i uwagi merytoryczne - dodała.
- Taki też jest nasz cel, aby komisja najpierw wysłuchała wszystkich środowisk, odbyła normalną dyskusję i mogę zagwarantować, że żadne środowisko reprezentujące głos merytoryczny mieszkańców i NGO-sów nie będzie zbagatelizowane, będzie przestrzeń na komisji, aby te wszystkie środowiska mogły się wypowiedzieć - zapewniła posłanka Polski 2050 podczas konferencji prasowej w Sejmie.
Według Ozdoby projekt "ustawy wiatrakowej" jest "pisany pod lobbystów i obce interesy".
Złożony projekt zawiera nie tylko zapisy o wiatrakach - które będą mogły stanąć w odległości 300 m od zabudowań i parków narodowych. Jest w nim także zapis o mechanizmach osłonowych dla konsumentów. Prezes Orlenu Daniel Obajtek zwraca uwagę, że został on złożony w Sejmie choć w parlamencie jest już projekt wydłużający mechanizmy osłonowe. Jak podkreśla, w myśl tej propozycji wszystkimi kosztami ma być obciążony Orlen, choć na rynku energetycznym działa wiele podmiotów.
Nie znam, powiem szczerze. To jest projekt Koalicji Obywatelskiej?
Co ciekawe, jeden z posłów KO nie wiedział o tym, że taki projekt istnieje, choć... sam się pod nim podpisał. Podała to Wirtualna Polska, wspomniał Onet.
"Poseł Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba przyznał na antenie programu WP, że nie zna projektu, pod którym sam się podpisał. — Nie znam tego projektu, powiem szczerze. To jest projekt Koalicji Obywatelskiej? — zapytał Szczerba prowadzącego."
Zapytany o swój podpis, poseł powiedział dziennikarzowi wp.pl: "bardzo możliwe" i dodał, że "intencją podpisania była wyłącznie kwestia wsparcia odbiorców energii elektrycznej". - Nie muszę znać całego projektu ustawy, żeby się podpisać, bo czasami są one kilkudziesięcio albo kilkusetstronicowe - wyjaśnił. W sprawie przepisów o wiatrakach się nie wypowiedział.
"Miało być inaczej, miała być inna jakość legislacji, miały być konsultacje, miało nie być takich wrzutek, a przy pierwszej okazji jest i to ogromna, jakiej nie było od wielu lat" - napisał o projekcie wiceszef Ministerstwa Sprawiedliwości Sebastian Kaleta.
Minister Ozdoba w rozmowie z radiem RMF FM powiedział, że jego zdaniem projekt "napisali jacyś przedsiębiorcy i to należy absolutnie wyjaśnić". - To wyjaśnią, moim zdaniem, odpowiednie organy - stwierdził Ozdoba.
- NIK w 2014 roku w swoim raporcie (...) wskazywał obszary, które musza być wyregulowane z tego powodu, że jest działanie korupcjogenne na poziomie samorządów. A czymże jest zniesienie planu zagospodarowania przestrzennego na rzecz uchwały dotyczącej wiatraków? - zapytał.
- Gdzie są Zieloni? Gdzie jest Greenpeace, gdzie jest reszta ekologów czy pseudoekologów, bo oni wypowiadają się tylko wtedy, jak jest polityka? - pytał Ozdoba.
Aktywiści - także zwykle przyjaźnie nastawieni do KO i Polski 2050 - także są krytyczni. Oburzony jest m.in. aktywista Bart Staszewski.
Pytanie do posła Budki: Jak Pan już tu jest to może powie wreszcie
Przez pewien czas uwagę zajmujących się sprawą afery przykuwało nazwisko widniejące w polu autor plików WORD załączonych do projektu (składa się je w procesie legislacyjnym i umieszcza linki na stronie Rządowego Centrum Legislacji), ale okazało się, że to nazwisko pracownika Kancelarii Sejmu, który wprowadzał zapisy do bazy. Wspomniał o tym poseł PO Borys Budka.
Ale wyjaśnienie kwestii tego nazwiska nie kończy sprawy - zaznacza Piotr Müller, rzecznik prasowy rządu.
"Jak Pan już tu jest to może powie wreszcie kto napisał te przepisy? Kto konkretnie sformułował przepisy o odległościach i wywłaszczeniu? Odpowiedzi nadal brakuje" - zadał pytanie Borysowi Budce poseł PiS.
Kosiniak-Kamysz: Nie ma afery, odległość nie będzie mniejsza niż 500 m!
Wieczorem do sprawy odniósł się Władysław Kosiniak-Kamysz. Został w Polsat News zapytany, czy "mamy już pierwszą aferę nowego rządu, choć jeszcze nie powstał, aferę wiatrakową".
- Nie ma żadnej afery - odpowiedział prezes PSL i wskazywał m.in. na "potrzebę zamrożenia cen energii w nowym roku".
Zapowiedział, że we wspomnianej ustawie, będą zmiany. Na uwagę dziennikarza, że umieszczono w niej zapisy o wiatrakach, mówiące o tym, że "odległość wiatraków od domu ma się zmniejszyć prawie dwukrotnie, z 700 metrów do 300 bądź 400 metrów", polityk PSL odpowiedział: "od razu mówię, nie będzie mniejsza, niż 500 metrów".
- To wynika z naszych poprawek, które składaliśmy w poprzedniej kadencji (...), to była nasza obietnica wyborcza. Ułatwienie tworzenia OZE i na morzu, i na lądzie, fotowoltaika, biogazownie, wiatraki; ale co tam jest ważnego: normy hałasu, pierwszy raz wprowadzone. I to jest bardzo dobra decyzja. Tu trzeba poprawić, będą konsultacje, będzie rozmowa - powiedział.
Źródła: PAP, Onet, wp.pl, twitter
rs
