Mimo że to Kubot i Melo zdobyli w tym spotkaniu pierwsze przełamanie, potem byli bezradni z doskonałą grą amerykańsko-hinduskiego duetu, który w ekspresowym tempie poprawił grę przy siatce. Kubot i Melo stracili więc cztery gemy z rzędu, tym samym pierwszego seta w turnieju w Australii.
Drugi set również bardzo długo wymykał się spod kontroli liderom rankingu. W piątym gemie aż cztery razy ratowali się przed przełamaniem, a udany atak przeprowadzili dopiero w tie-breaku.
Wyrównanie stanu spotkania uspokoiło polsko-brazylijski debel. Kubot i Melo grali cierpliwie. Co jakiś czas zdarzał im się prawdziwy los a loterii, ale kilka breakpointów zostało zmarnowanych. W końcu mistrzowie Wimbledonu 2017 przełamali rywali w newralgicznym siódmym gemie i prowadzenia już nie oddali. Po dwóch godzinach i 12 minutach wygrali 3:6, 7:6(4), 6:4.
We wtorek o 3.00 w nocy polskiego czasu zagrają na drugim co do ważności korcie w Melbourne - Margaret Court Arena. Ich przeciwnikami będą Ben Mclachlan (Japonia) i Jan Struff (Niemcy), który w Melbourne pokazał się z dobrej strony w turnieju singlistów, stawiając niemały opór Rogerowi Federerowi.
Łukasz Kubot (Polska, 1) / Marcelo Melo (Brazylia, 1) - Rajeev Ram (USA, 16) / Divij Sharan (Indie, 16) 3:6, 7:6(4), 6:4