Lech Poznań w swojej historii jeszcze nigdy nie grał w Pucharze Polski z Garbarnią. Nigdy też nie wygrał na boisku mistrza Polski z 1931 roku, choć wiele lat temu (ostatnio w 1972 roku) z tym zespołem rywalizował w lidze. Lecz każda seria kiedyś się kończy. W środowe południe lechici nie dali żadnych szans gospodarzom.
Zobacz: "Wokół Bułgarskiej" ze Zbigniewem Zakrzewskim po derbach Poznania

Choć Kolejorz grał w tym meczu drugim garniturem, od początku widać było różnicę w umiejętnościach obu drużyn. Garbarnia próbowała rozgrywać akcje spod swojej bramki, ale słabo radziła sobie z pressingiem gości. Lechici często już na połowie krakowian przejmowali piłkę, a że mieli dużą ochotę do gry i trzeba przyznać też duży luz, na ich poczynania przyjemnie się patrzyło.
Znów błyszczał Dani Ramirez, który demonstrował widzom swój kunszt techniczny. Hiszpan świetnie dryblował, popisywał się sztuczkami, ale co najważniejsze był nie tylko efektowny, ale też efektywny.
To właśnie po jego akcji w 17 min. Filip Marchwiński otworzył wynik meczu. Sobiech zaatakował wysoko rywala, zagrał do Ramireza, który mocno uderzył na dalszy słupek. Kozioł zdołał sparować piłkę, ale na dobitkę czyhał już Filip Marchwiński, który z bliska umieścił piłkę w siatce.
Potem Hiszpan miał udział w akcji, którą mocnym strzałem zakończył Murawski.
W 24 min Dani zatańczył z piłką przy linii końcowej i tak zagrał do Artura Sobiecha, że ten udem zdobył drugiego gola.
Kolejorz kontrolował mecz, na niewiele pozwalał Garbarni, a w 32 min. podwyższył prowadzenie. Z dystansu mocno uderzył Nika Kwekweskiri. Piłka odbiła się od poprzeczki, ale trafiła pod nogi Czerwińskiego, który wykorzystał fakt, że Kozioł nie zdążył wstać po pierwszym strzale i delikatnym kopnięciem posłał ją do siatki.
Zobacz galerię zdjęć z meczu w Krakowie:
Trzeba przyznać, że nawet przy wyniku 0:3 Garbarnia próbowała strzelić choćby honorowego gola. Najpierw okazję miał Michał Feliks, ale uprzedził go Joel Pereira. Potem po stracie Murawskiego w dobrej sytuacji znalazł się Michal Klec, lecz strzelił niecelnie.
Po zmianie stron Lech Poznań zdjął nogę z gazu i jego przewaga nie była już tak przygniatająca. Lider ekstraklasy jednak potrafił wbić rywalom czwartego gola. Jego autorem był Radosław Murawski, który mocnym w lewy róg zaskoczył bramkarza Garbarni.
Kolejorz swój cel w pełni zrealizował. Awansował do 1/4 finału Pucharu Polski, a Maciej Skorża dał wypocząć swoim kluczowym zawodnikom. Rezerwowi zaś pokazali, że można na nich liczyć, a dodatkowo aż czterech z nich się odblokowało. To mogą być ważne gole, w kontekście ich kolejnych występów.
Lech Poznań gromi Garbarnię Kraków w Pucharze Polsk 4:0. Bły...