Lech Poznań pokonał Cracovię i zrównał się punktami z liderem tabeli - Rakowem Częstochowa

Łukasz Konstanty
Opracowanie:
Fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk
Piłkarze Lecha wykorzystali potknięcie Rakowa Częstochowa, który w sobotę przegrał w Szczecinie (0:1) i dzięki zwycięstwu nad Cracovią 2:1 zrównali się punktami z drużyną Marka Papszuna. Pasy miały kilka niezłych momentów w drugiej połowie, ale przy skuteczniejszej postawie gospodarzy, mogli przegrać znacznie wyżej.

Huraganowe ataki Lecha

Podopieczni Nielsa Frederiksena po raz kolejny dostali szansę by raz jeszcze skutecznie włączyć się do walki o mistrzostwo kraju. Okazji nie zmarnowali, ale na komplet punktów musieli się sporo napracować. Lechici zaczęli od mocnego uderzenia, zaledwie kilkadziesiąt sekund po pierwszym gwizdku Szymona Marciniaka dwukrotnie Mikael Ishak był bliski pokonania Henricha Ravasa.

Kapitan Kolejorza był niezwykle aktywny, dość łatwo dochodził do sytuacji strzeleckich, lecz brakowało mu szczęścia i precyzji. W 17 minucie Szwed z ostrego kąta trafił w słupek. Groźny był także Patrik Walemark, który mocno absorbował defensywę gości. Pomocnikowi Lecha również zabrakło kilkanaście centymetrów, gdy po jego uderzeniu zza pola karnego piłka wylądowała na poprzeczce.

Dwa trafienia, jeden gol

Poznaniacy w końcu trafili do siatki, ale niezbyt długo cieszyli się z prowadzenia. Po uderzeniu Kornela Lismana, piłka trafiła w głowę Gustava Henrikssona i Ravas nie miał szans na obronę. Marciniak po sygnale z wozu VAR gola nie uznał.

Kilka minut później Ravas znów skapitulował, ale tym razem wątpliwości nie było. Ali Golizadeh idealnie obsłużył Ishaka, który płaskim strzałem zapisał 18. gola w tym sezonie.

Piłkarze Cracovii w pierwszej połowie zaledwie kilka razy zagościli pod bramką Mrozka. Najlepszą okazję już przy stanie 1:0 dla poznaniaków miał Otar Kakabadze, lecz trafił w zewnętrzną część słupka.

Nieoczekiwane wyrównanie

Po przerwie Lech starał się kontrolować przebieg gry i nie pozwalał rywalom na rozwinięcie skrzydeł. Wprawdzie wprowadzony w drugiej połowie Martin Minczew ożywił poczynania ofensywne Cracovii, ale Mrozek wciąż miał niewiele pracy.

Wydawało się, że prędzej to Lech podwyższy wynik, gdy krakowianie najwyraźniej uśpili czujność obrony Kolejorza. Bartosz Biedrzycki odzyskał piłkę na połowie gospodarzy i podał do nadbiegającego Kakabadze. Gruzin uderzył po długim słupku i wyrównał stan spotkania.

Piękna bramka Sousy

Lechici nie podłamali się i chcieli szybko odpowiedzieć, ale też podopieczni Dawida Kroczka zwietrzyli szansę na wywiezienie ze stolicy Wielkopolski więcej niż jednego punktu. Zwycięstwo poznaniakom zapewnił Afonso Sousa, który z powodu perypetii zdrowotnych nie wystąpił w ostatnich spotkaniach. Portugalczyk fantastycznie uderzył z ok. 17 metrów, piłka odbiła się jeszcze od słupka i zatrzepotała w bramce gości.

W końcówce Joel Pereira mógł wpisać się na listę strzelców, lecz piłkę po jego strzale z pustej bramki wybił Henriksson. Bliski zdobycia drugiego gola Był Sousa, ale Ravas znów był na posterunku.

Lech Poznań - Cracovia Kraków 2:1 (1:0)

Bramki: 1:0 Mikael Ishak (38), 1:1 Otar Kakabadze (70), 2:1 Afonso Sousa (76).

Żółte kartki: Antoni Kozubal, Radosław Murawski - Patryk Janasik, Martin Minczew, Bartosz Biedrzycki.

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock). Widzów: 27 708.

Lech: Bartosz Mrozek - Rasmus Carstensen (73. Joel Pereira), Bartosz Salamon, Antonio Milic, Michał Gurgul - Ali Gholizadeh (85. Dino Hotic), Antoni Kozubal, Patrik Walemark (65. Afonso Sousa), Filip Jagiełło (73. Radosław Murawski), Kornel Lisman (65. Bryan Fiabema) - Mikael Ishak.

Cracovia: Henrich Ravas - Jakub Jugas (80. Virgil Ghita), Gustav Henriksson, Mauro Perkovic - Otar Kakabadze, Mikkel Maigaard, Amir Al-Ammari (80. Fabian Bzdyl), Patryk Janasik (60. Bartosz Biedrzycki) - Ajdin Hasic, Benjamin Kallman, Filip Rózga (60. Martin Minczew).

od 7 lat
Wideo

Magazyn GOL 24 Ekstra - Zaskakujący finisz Ekstraklasy

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl