Lech Poznań: Mniej za Kamila Jóźwiaka niż zakładano
Kamil Jóźwiak odszedł do Derby County za około 4 mln euro. Klub z zaplecza Premier League zobowiązał się do spłacenia pomocnika w ratach. To zjawisko powszechne w futbolu. Ostatnio do Club Brugge na tych warunkach przeszedł Michał Skóraś.
Lech Poznań na koncie bankowym nie odnotował jednak kolejnych wpłat z tytułu transferu Jóźwiaka, dlatego w zeszłym roku wystąpił na drogę sądową, domagając się pełnej, umówionej kwoty. W tak zwanym międzyczasie doszło do nietypowego obrotu spraw.
W marcu ubiegłego roku za ponad 2 mln euro Jóźwiak został... sprzedany do amerykańskiego Charlotte, chociaż Derby do tego czasu spłaciło Lechowi tylko 1 mln euro! - To jest uczciwe, etyczne? - pytał wtedy nie bez powodu zdenerwowany prezes Lecha, Piotr Rutkowski.

Transfer Jóźwiaka: Lepszy rydz niż nic
Ściągnięcie pieniędzy z tytułu transferu Jóźwiaka okazało się bardzo karkołomnym wyzwaniem. Gdy Lech rozpoczął batalię w sądzie, w Derby trwał już proces restrukturyzacyjny. Dopiero dziś poznaliśmy finał sprawy.
- Lech Poznań podpisał dokumenty i zakończył spór z Derby County w sprawie transferu Kamila Jóźwiaka. Ugoda zakłada zrzeczenie się przez nas ok. 1/3 kwoty transferowej, reszta została już uregulowana przez Anglików i sprawa została w ten sposób zakończona - napisał rzecznik klubu, Maciej Henszel.
Innymi słowy, Lech stracił około 1,3 mln euro z zapowiadanych 4 mln. Czy otrzyma coś w zamian, na przykład procent od następnego transferu Jóźwiaka z Charlotte? Na to się niestety nie zanosi.
- W 2011 roku jak Tshibamba odszedł do greckiej Larisy, która zaraz zbankrutowała, to nie udało się odzyskać ani eurocenta. Dlatego teraz lepsze porozumienie niż czekanie nawet kilka lat, które skończyłoby się zapewne niczym - dopowiada na Twitterze Maciej Henszel.
EKSTRAKLASA w GOL24
Trwają kolejne prace budowlane na stadionie Radomiaka Radom....
