Po niedzielnej porażce z Lechem Poznań 0:3 piłkarze jak po każdym wyjazdowym spotkaniu wrócili do Warszawy. Na klubowym parkingu czekała grupa kibiców, która nalegała, by Ci wyszli z autokaru i z nimi porozmawiali. Piłkarze zdawali sobie sprawę, że rozmowa nie będzie należała do najprzyjemniejszych, ale nie przeczuwali, że rozwścieczona grupa może się na nich rzucić. Zamaist rozmowy Legioniści zostali przywitani paroma ciosami w głowę, a także "liśćmi" w policzek. Na dobranoc kibole zakomunikowali, że jeśli Legia nie poprawi swojej gry, to incydent może się powtórzyć.
Nazajutrz klub wydawał oświadczenie. "Pierwsze ustalania wskazują, że grupa osób weszła na teren stadionu zgodnie z przyjętą praktyką po meczach wyjazdowych, co nie dawało ochronie obiektu podstaw do niepokoju. [po powrocie z każdego meczu wyjazdowego kibice zostawiają m.in. flagi oraz ewentualnie elementy opraw na stadionie przy Łazienkowskiej - red.] Niestety po wjeździe autokaru na parking doszło do ostrej wymiany zdań i szarpaniny z udziałem zawodników oraz członków sztabu, które łącznie trwały ok. 8 minut" - możemy przeczytać na oficjalnej stronie Legii.
Klub zapowiada także dalsze badanie sprawy oraz zapewnia, że podobne sytuacje nie będą miały miejsca w przyszłości. "Legia będzie dalej wnikliwie analizowała wszystkie fakty związane z incydentem i na podstawie wyciągniętych wniosków podejmie wszelkie możliwe działania, aby zapewnić zawodnikom i wszystkim pracownikom klubu pełne bezpieczeństwo."