Legia - Viitorul 5:2. Mistrz Polski wysoko pokonał klub legendarnego Gheorghe Hagiego [ZDJĘCIA]

Tomasz Dębek
Tomasz Dębek
Legia - FC Viitorul 5:2
Legia - FC Viitorul 5:2 Sylwia Dąbrowa
W przedostatnim sparingu przed rozpoczęciem sezonu 2018/19 Legia Warszawa pokonała prowadzoną przez Gheorghe Hagiego czwartą drużynę ligi rumuńskiej Viitorul Konstanca 5:2. Bramki dla mistrza Polski zdobyli Michał Kucharczyk (dwie, w tym jedną z karnego), Cafu i Jose Kante (dwie). Dla gości trafiali syn "Maradony Karpat", 19-letni Ianis Hagi oraz Mihai Vodut.

Trener Dean Klafurić w pierwszym składzie wystawił dwóch nowych zawodników, Mateusza Wieteskę i Jose Kante. Chorwat zdecydował się na popularne ostatnio w Polsce (choć niekoniecznie skuteczne) ustawienie 3-5-2 z "Wietesem", Inakim Astizem i Willamem Remym jako stoperami, Michałem Kucharczykiem i Marco Vesoviciem w rolach wahadłowych obrońców, Krzysztofem Mączyńskim, Cafu i Sebastianem Szymańskim w środku pomocy i Kasprem Hamalainenem oraz Kante w napadzie. W bramce stanął Arkadiusz Malarz.

Pierwszą groźną sytuację stworzyli sobie rywale. 19-letni Ianis Hagi (syn legendarnego Gheorghe - trenera, prezesa i założyciela FC Viitorul) zakręcił Astizem, w ostatniej chwili jego strzał zablokowali jednak obrońcy Legii. Gospodarze odpowiedzieli uderzeniem Szymańskiego bezpośrednio z rzutu wolnego, ale dobrze spisał się rumuński bramkarz.

Z trybuny wschodniej legionistów dopingowało ok. trzech tysięcy kibiców. "Czemu nie gracie jak po 20.00 już macie" i "K... mać, Legia grać" - skandowali, kiedy mecz opóźnił się o kwadrans. Drugą z przyśpiewek ustanowili chyba rekord nie do pobicia, jeszcze nigdy nie słyszeliśmy jej z trybun... jeszcze przed rozpoczęciem sezonu. Po 20. minutach spotkania musieli zmienić repertuar na "Jesteśmy z wami" po tym, jak gola dla gości strzelił Hagi.

Drużyna Klafuricia szybko doprowadziła jednak do wyrównania. W polu karnym odnalazł się aktywny Kante, przedryblował obrońcę, a kiedy chciał zagrać wzdłuż bramki, trafił w rękę obrońcy. "Jedenastkę" pewnie wykorzystał Kucharczyk. Kilka minut później dobrą sytuację miał Szymański, który odebrał piłkę obrońcy i wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale strzelił nad poprzeczką. Ataki legionistów przyniosły w końcu skutek dziesięć minut przed przerwą. Po ładnej kontrze Kante odegrał do Cafu, a ten płaskim strzałem pokonał bramkarza Rumunów.

O ile gra legionistów w ofensywie napawała optymizmem, to nad ustawieniem z trójką obrońców muszą jeszcze popracować. Zdarzały im się błędy w ustawieniu, które rywale powinni wykorzystać. Tak jak w 40. minucie, kiedy trzech zawodników Viitorulu wyszło na dwóch defensorów Legii. Sytuację odważnym wyjściem uratował jednak Malarz. Jeszcze przed przerwą zrobiło się 3:1, bramkę zdobył Kante po dośrodkowaniu z rzutu rożnego.

Po przerwie Legia nadal atakowała. Świetnym prostopadłym podaniem do Kante popisał się Cafu. Reprezentant Gwinei minął bramkarza i nie miał żadnych problemów z trafieniem do siatki. Rumuni odpowiedzieli kapitalnym strzałem Lyesa Houriego z dystansu, Malarzowi końcówkami palców udało się jednak odbić piłkę, która trafiła w słupek.

Kolejny cios zadała Legia. Znów asystą popisał się Portugalczyk Cafu, a mocnym uderzeniem w górny róg bramki popisał się "Kuchy King". W obu drużynach doszło do kilku zmian, ale strzelecka kanonada trwała dalej. W końcówce Radosława Majeckiego, który zastąpił Malarza, pokonał płaskim strzałem Mihai Vodut. Licznik zatrzymał się na siedmiu bramkach, legioniści ostatecznie wygrali 5:2.

Dla mistrzów Polski był to przedostatni sparing przez rozpoczęciem sezonu. Wcześniej pokonali Mazura Karczew 5:1, Stal Mielec 3:2 oraz zremisowali 3:3 z Górnikiem Łęczna. Próbą generalną będzie piątkowe spotkanie z Radomiakiem Radom. Już w przyszły wtorek legioniści rozpoczną zmagania w eliminacjach do Ligi Mistrzów wyjazdowym meczem z irlandzkim Cork City. W piątek przy Łazienkowskiej zagrają o Superpuchar z Arką Gdynia. 17 lipca zagrają rewanż z Cork, a 21 w 1. kolejce Lotto Ekstraklasy podejmą Zagłębie Lubin.

W oficjalnych meczach legionistom pomoże prawdopodobnie Carlitos. Napastnik Wisły Kraków, który w poprzednim sezonie zdobył 24 bramki i został królem strzelców ekstraklasy, ma wkrótce trafić do Warszawy. Prezes i właściciel klubu Dariusz Mioduski w stylu swojego poprzednika Bogusława Leśnodorskiego napisał w środę na Twitterze enigmatyczne "¡hoLa", a oficjalny profil klubu zamieścił film, na którym Mioduski wraz z dyrektorem technicznym Ivanem Kepciją wyczekuje na Hiszpana niczym "Siara" i "Wąski" na pułkownika Jose Arcadio Moralesa w filmie "Kiler-ów 2-óch".

Legia: Malarz - Astiz, Remy, Wieteska - Vesović, Mączyński, Cafu, Szymański, Kucharczyk - Hamalainen, Kante.
Rezerwowi: Majecki, Nagy, Kulenović, Philipps, Żyro, Michalak, Hlousek.

Tomasz Dębek
Obserwuj autora artykułu na Twitterze

Sandro Kulenović: W Juventusie mogłem trenować z moim idolem Mandžukiciem, ale tęskniłem za Legią

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

K
Kazio Naiwny
drużyna fotelowa, przepraszam - stołeczna, z ulicy Wychodkowej zagrała mecz z hinduską drużyną Kulandaswamy i poległa 6:1. Owszem, Gienek Menopauza nieźle straszył przeciwników tupaniem
a Kasek Grzybula ciął przeciwnika nogami równo z trawą (dostał co prawda za to cztery żółte kartki) ale w ataku Wicek Boruch zadużo rozmawiał z teściową przez smartfone i nie pilnował należycie piłki w grze. Dobrze za to spisywał się bramkarz Kierdziołek bo tak strasznie cuchnął i fartował, że odstraszał przeciwnika na odległość całego pola karnego. Inaczej wynik mółby być gorszy. Suma sumarum, trener Porypaniec zadowolony był z postawy drużyny przygotowującej się na mecz ze Swiętymi z Watykanu i dał chłopakom niezłą premię.
Wróć na i.pl Portal i.pl