Lekarze z Łodzi skazani za śmierć pacjenta szpitala Jonschera

Wiesław Pierzchała
Wiesław Pierzchała
Wyrok, który nie jest prawomocny,  zapadł w środę w Sądzie Rejonowym Łódź – Widzew. Sąd zwrócił też uwagę na rażący błąd szpitala polegający na tym, że pacjentowi nie zrobiono badania USG. W sprawie tej na ławie oskarżonych zasiadało dwoje lekarzy szpitala Jonschera: 51-letni Marcin S., który feralnego dnia pełnił dyżur w izbie przyjęć oraz 43-letnia Katarzyna P.-M., która dyżurowała na oddziale chirurgii. Oboje usłyszeli zarzuty narażenia pacjenta na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia, za co groziło im do pięciu lat więzienia. Oskarżeni nie przyznawali się do winy. Według śledczych, Marcin S. nie wykonał wszystkich niezbędnych badań pacjenta. M.in. nie zlecił badania USG jamy brzusznej i tomografii komputerowej. Owe zaniechania - jak zaznacza prokuratura - aż o sześć godzin opóźniły prawidłowe leczenie pacjenta. Z kolei Katarzyna P.-M. po zaniechaniu przeprowadzenia wszystkich niezbędnych badań, w tym USG jamy brzusznej i tomografii komputerowej, podjęła - zdaniem prokuratury - błędną decyzję o przeprowadzeniu zabiegu operacyjnego laparotomii, co znacznie opóźniło podjęcie właściwej akcji ratunkowej.
Wyrok, który nie jest prawomocny, zapadł w środę w Sądzie Rejonowym Łódź – Widzew. Sąd zwrócił też uwagę na rażący błąd szpitala polegający na tym, że pacjentowi nie zrobiono badania USG. W sprawie tej na ławie oskarżonych zasiadało dwoje lekarzy szpitala Jonschera: 51-letni Marcin S., który feralnego dnia pełnił dyżur w izbie przyjęć oraz 43-letnia Katarzyna P.-M., która dyżurowała na oddziale chirurgii. Oboje usłyszeli zarzuty narażenia pacjenta na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia, za co groziło im do pięciu lat więzienia. Oskarżeni nie przyznawali się do winy. Według śledczych, Marcin S. nie wykonał wszystkich niezbędnych badań pacjenta. M.in. nie zlecił badania USG jamy brzusznej i tomografii komputerowej. Owe zaniechania - jak zaznacza prokuratura - aż o sześć godzin opóźniły prawidłowe leczenie pacjenta. Z kolei Katarzyna P.-M. po zaniechaniu przeprowadzenia wszystkich niezbędnych badań, w tym USG jamy brzusznej i tomografii komputerowej, podjęła - zdaniem prokuratury - błędną decyzję o przeprowadzeniu zabiegu operacyjnego laparotomii, co znacznie opóźniło podjęcie właściwej akcji ratunkowej. Archiwum Polska Press
Dwoje lekarzy zostało skazanych na sześć miesięcy więzienia (w zawieszeniu na rok) za to, że nieumyślnie narazili pacjenta na utratę zdrowia lub życia. Chodzi o pamiętną tragedię w maju 2014 roku, kiedy narzekający na silne bóle brzucha 57-letni Mirosław B. najpierw został przyjęty w szpitalu Jonschera, a potem przewieziony do szpitala MSW, gdzie zmarł.

Wyrok, który nie jest prawomocny, zapadł w środę w Sądzie Rejonowym Łódź – Widzew. Sąd zwrócił też uwagę na rażący błąd szpitala polegający na tym, że pacjentowi nie zrobiono badania USG.

W sprawie tej na ławie oskarżonych zasiadało dwoje lekarzy szpitala Jonschera: 51-letni Marcin S., który feralnego dnia pełnił dyżur w izbie przyjęć oraz 43-letnia Katarzyna P.-M., która dyżurowała na oddziale chirurgii. Oboje usłyszeli zarzuty narażenia pacjenta na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia, za co groziło im do pięciu lat więzienia. Oskarżeni nie przyznawali się do winy.

Według śledczych, Marcin S. nie wykonał wszystkich niezbędnych badań pacjenta. M.in. nie zlecił badania USG jamy brzusznej i tomografii komputerowej. Owe zaniechania - jak zaznacza prokuratura - aż o sześć godzin opóźniły prawidłowe leczenie pacjenta. Z kolei Katarzyna P.-M. po zaniechaniu przeprowadzenia wszystkich niezbędnych badań, w tym USG jamy brzusznej i tomografii komputerowej, podjęła - zdaniem prokuratury - błędną decyzję o przeprowadzeniu zabiegu operacyjnego laparotomii, co znacznie opóźniło podjęcie właściwej akcji ratunkowej.

Śledczy z Prokuratury Rejonowej Łódź - Widzew ustalili, że 2 maja 2014 roku przed południem na izbie przyjęć Mirosława B. przyjął Marcin S., który po zbadaniu pacjenta zlecił jedynie badanie krwi i rentgen jamy brzusznej. Po uzyskaniu wyniku badań laboratoryjnych i przeprowadzeniu diagnostyki radiologicznej Katarzyna P.-M. podjęła decyzję o operacji w trybie pilnym.

Podczas zabiegu stwierdzono, że pacjent ma rozległego krwiaka i pęknięty tętniak aorty brzusznej. W „Jonscherze” nie był odpowiednich warunków, aby ratować pacjenta z taką dolegliwością. Dlatego przerwano operację, wybudzono chorego i po telefonicznej konsultacji przewieziono do szpitala MSW.

Tam na izbie przyjęć, o godz. 19.20, doszło do zatrzymania oddechu i krążenia. Nieprzytomny Mirosław B. trafił do pracowni tomografii komputerowej i na blok operacyjny. Podczas zabiegu wszywano mu protezę. Niestety, o godz. 1.20 pacjent zmarł. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci był wstrząs krwotoczny spowodowany pęknięciem tętniaka aorty brzusznej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Lekarze z Łodzi skazani za śmierć pacjenta szpitala Jonschera - Dziennik Łódzki

Komentarze 13

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

k
koleżanka
W tym czasie nie było lekarza radiologa w szpitalu i to nie tego feralnego dnia tylko parę lat, w noce, w weekendy i święta. Radiolodzy pracowali od 8 do 23 bo ówczesna dyrekcja powiedziała, że radiologom w nocy "za spanie" nie będzie płacić. Więc nie rozumiem wyroku, jakie badania i komu mieli zlecić? Straszną rzeczą jest śmierć pacjenta, ale również straszny jest wyrok, za coś co było niemożliwe - czyli poszerzenie diagnostyki.
.znaj
Sylwio, Klaudio gratulacje dla Was i Waszej mamy. Nic nie zwróci już życia Waszemu tacie, ale cieszę się, że chociaż trochę lekarze z Jonschera odpowiedzieli za tą tragedię. Szkoda, że musiałyscie tak długo walczyć by sprawiedliwości stało się zadość.
T
Tnt
Nie było ani Radiologa ani możliwości wykonania angio tk,to osoba zarządzająca powinna za to odpowiadać a nie oni.
R
Ryba na samochodzie
Najważniejsze że jest na etacie kapelan
K
Klaudia Mularczyk-Blejzyk
Mój tata umarł i to nie wróci jemu życia, ale po jego śmierci praca szpitala i lekarzy uległa diametralnej zmianie. Już 3 miesiące po Jego śmierci został zatrudniony radiolog 7 dni w tygodniu 24h na dobre i wiem o osobie, która dzięki temu, że nie odpiściłyśmy już w 15.08.2014r w święto tuż po śmierci taty już miała wykonane badania, które są niezbędne więc mamy nadzieję, że więcej osób udało się uratować w ten sposób i śmierć mojego taty nie poszła na marne...
W tej sprawie bezpośredni wpływ mieli lekarze bo wiedzieli, że nie wykonują podstawowych badań i mogli mojego tatę odesłać na badania lub wezwać specjalistę do wykonania badań, a skoro nie mieli możliwości to mogli nie wyrażać zgody na pracę w takich warunkach. Jeśli godzili się na to to muszą liczyć się z konsekwencjami. Pośrednio wpływ miała dyrekcja co narazie nie jest zakończona sprawą i mam na dzieję, że i w na tym torze nastanie chociaż namiastka sprawiedliwości.
Ważne, że nasza walka nie poszła na marne, mojej mamy siła do udowodnienia prawdy jest niesamowita i proszę uwierzyć, że naszą rodzinę kosztowało to dużo zdrowia i emocji...
r
reklama onok
Reformy, reorganizacje itp. decyzje, jak reformator służby zdrowia Buzek z Krzaklewskim lub Kaczyński lub inna ekscelencja zaskrzypiał to mu błyskawicznie tomografie, rezonansy i cały szpital na baczność a szarak?
G
Gość
To był mój dobry znajomy, schorowany, ale nie tak, żebyśmy się spodziewali, że z dnia na dzień go zabraknie. Cios.
G
Gość
bardzo proszę o pomoc

pomagam.pl/andrzejkulis
L
Lex
Pozew do dyrekcji winien byc
S
Stary Felczer
A narażenie zdrowia i życia przez złą organizacje pracy i braki personelu to pikuś? Ten dyżur powinien być odwołany, a lekarze powinni odmówić pracy w takich warunkach. I to był ich błąd.
A
A.W
Lekarze myślą że są bezkarni . A jednak ...............
J
Jan
Za brak radiologa odpowiada dyrekcja szpitala - dyrektor ds klinicznych.
T
Tula
I ani slowa o kluczowej informacji - o tym, ze w szpitalu w tamtym czasie, w weekendy i noce nie bylo radiologa! A wiec w jaki sposob owi skazani mogliby zlecic te badania? Skazana powinna zostac osoba odpowiedzialna za ten stan rzeczy a nie lekarze, ktorzy zrobili to, na co pozwalaly im dostepne srodki.
Wróć na i.pl Portal i.pl