W październiku 2019 r., pół roku przed zabójstwem, 1,5-roczny wówczas Marcel trafił do szpitala w Chodzieży ze złamaną nogą. O spowodowanie tego urazu podejrzany jest Marin K., który został oskarżony o znęcanie się nad chłopcem. Mężczyzna trzyma się jednak wersji, że był wypadek. Według niego Marcel upadł podczas kąpieli i w ten sposób złamał sobie nóżkę. Martin K. na rękach niósł chłopca do chodzieskiego szpitala.
Czytaj też: Morderstwo 2-letniego Marcelka z Chodzieży. Matka udusiła go kołdrą. Anita W. przyznała się do zabójstwa
Lekarze zeznawali w sprawie 2-letniego Marcela z Chodzieży
Lekarze podejrzewając, że chłopiec może być ofiarą przemocy domowej, zawiadomili policję. Medycy zeznawali w czwartek w sprawie Marcelka.
- Mechanizm złamania kości udowej u tak małego dziecka jest trudny do zdiagnozowania, ponieważ bardzo rzadko zdarza się, aby dziecko w trakcie upadku doznało złamania trzonu kości udowej, czyli jego najtwardziej części. Można sądzić, że tego typu obrażenia powstały w wyniku urazu bezpośredniego działającego na kość. W mojej blisko 30-letniej karierze pierwszy raz widziałem uraz u tak małego dziecka, co było dla mnie dużym zaskoczeniem
– przyznał Michał Czosnowski, lekarz ortopeda.
Podejrzenia, o tym, że nad chłopcem ktoś może się znęcać, miała również młoda lekarka, która przyjmowała chłopca na oddział.
- Pełniłam dyżur w izbie przyjęć, kiedy chłopiec zgłosił się wraz ze swoim ojczymem z powodu urazu kończyny dolnej. Wykonałam zdjęcie rentgenowskie wydawało mi się, że jest to nieadekwatny uraz do wieku dziecka. Podejrzewałam, że taki uraz jest charakterystyczny dla pacjentów w starszym wieku, dlatego poprosiłam kolegów o pomoc. Ojczym mówił w wywiadzie, że doszło do urazu podczas kąpieli, chłopiec się poślizgnął. Z doktorem Czosnowskim wysnuliśmy podejrzenia, że mogło dojść do urazu mechanicznego, zewnętrznego niekoniecznie przypadkowego
– zeznawała w sądzie lekarka.