Leo Beenhakker reklamę WBK będzie chyba wspominał długo - a przynajmniej dopóki pozostanie trenerem polskiej reprezentacji, bo potem to już tylko sobie będzie mógł powtarzać słynne padające tam: "Leo, why? - For money!".
Kiedy w niedzielę oglądałem z przyjaciółmi mecz Polska - Niemcy, w miarę upływu minut dzielących nas od przegranej co rusz któryś z kanapowych kibiców pozwalał sobie podrzucić na głos: "Leo, why?!", na co kibice z krzeseł (była nas silna grupa) odpowiadali gromkim: "For money!".
Oczywiście, nieco przesadzaliśmy - ale idę o zakład, że nie byliśmy jedynymi, którzy - kibicując całym sercem polskiej drużynie - pozwalali sobie na taki dowcip. Bo z reklamami naprawdę trzeba ostrożnie.
Marek Kondrat znany jest już dziś nie tylko jako Kania z "CK Dezerterów" i Adaś Miauczyński z "Dnia Świra", ale też - i to coraz bardziej - jako twarz ING. Główną rolą Piotra Fronczewskiego powoli staje się wyprowadzanie sympatycznego psa Fąfla i podwożenie mamy do Getin Banku. Leo Beenhakkerowi grozi coś znacznie gorszego - bo nikt nie będzie pamiętał, że tu chodziło o WBK, ale za to wszyscy doskonale zapamiętają: "For money".
Tak, tak, ostrożności przy reklamach nigdy za wiele.
Piłkarz Tomasz Kłos miał dwa lata temu świetny kontrakt jako twarz środka na ból głowy Etopiryna - środek przydał się zwłaszcza jego producentom, gdy okazało się, że Kłosa trener do kadry na mistrzostwa nie powołał. Jerzy Dudek w rozmowach z Krystyną z gazowni reklamował Telekomunikację - ale skąd Krystyna mogła wiedzieć, że z Dudkiem pogada sobie dłużej, bo bramkarz podczas mistrzostw w Niemczech też będzie miał wolne?
No dobrze. Nawet jeżeli nie wszyscy mamy konta w WBK, to dziś i tak wszyscy trzymamy kciuki za Leo i jego drużynę - abyśmy wieczorem już nie musieli sięgać po ten zgrany dowcip i pytać: "Why"? Bo przecież żaden kibic nie uwierzy, że Leo robi to wszystko tylko tak - "For money".