Kulisy rozstania Artura Boruca z Legią
Artur Boruc na powrót do Legii Warszawa zdecydował się 1 sierpnia 2020 roku. Legendarny bramkarz reprezentacji Polski tym samym zakończył swoją "zagraniczną przygodę" w angielskim Bournemouth i zdecydował się na ostatnie lata swojej kariery powrócić do klubu, w którym wszystko się zaczęło. Piłkarz wejście do drużyny - jak to legenda - miał nie najgorsze. Poza postawą na boisku był wzorem do naśladowania przede wszystkim dla młodych golkiperów warszawskiej Legii. Kacper Tobiasz i Cezary Miszta mieli do czynienia z chodzącą encyklopedią i mogli podpatrywać zachowania (pozytywne) 43-latka. Doświadczenia i obycia z profesjonalnym futbolem nikt nie może mu zabrać, a on sam bardzo chętnie się nimi dzielił.
Jednak piłkarz w drugim swoim sezonie (2021/22) po powrocie do swojego ukochanego klubu zaczął sprawiać lekkie problemy i swoim jednym nieprzemyślanym zachowaniem w rundzie wiosennej przeciwko Warcie Poznań osłabił zespół na większą część sezonu. Mianowicie popularny bramkarz odepchnął swojego rywala i obejrzał czerwoną kartkę. W konsekwencji przeciwko Legii został podyktowany rzut karny, a Artur Boruc za swoje zachowanie został zawieszony. Teraz w rozmowie z dziennikarzem "Przeglądu Sportowego Onet" zdradził jak ta sytuacja wpłynęła na jego pozycję w drużynie.
– Mam duży problem ze wzrokiem, wada plus pięć i plus trzy. Po prostu nie oszacowałem odległości i wpadłem na kogoś z Warty. Takie rzeczy na boisku się zdarzają. Nie wydaje mi się, że sytuacja była na czerwoną kartkę. Jeszcze przy tym, jak wyglądał zawodnik Warty. Chciałbym być jak He-Man i mieć taką siłę rażenia, żeby ludzie od razu padali, ale tak nie jest
- opowiadał Łukaszowi Olkowiczowi, legendarny bramkarz Legii Warszawa.
Po tej sytuacji właśnie miejsce w kadrze zyskał Cezary Miszta. Drużyna prowadzona przez Aleksandara Vukovicia (w roli strażaka) broniła się przed spadkiem z najwyższej klasy rozgrywkowej. Ostatecznie bój o "ekstraklasowy żywot" został zakończony sukcesem, ale Boruc już nie powąchał murawy. W konsekwencji 20 lipca 2022 roku odbyło się uroczyste pożegnanie "Króla Artura" meczem z towarzyskim z Celtickiem Glasgow (2:2).

Boruc grał na lekach przeciwbólowych. "Dziękuje mojemu wewnętrznemu głosowi"
Pierwszy sezon w wykonaniu Boruca w Legii? Petarda! Zdobycie mistrzostwa Polski jeszcze bardziej pobudziło apetyty kibiców co do charyzmatycznego bramkarza. Ostatecznie drugi sezon (poza początkiem i awansem do fazy grupowej Ligi Europy) zakończył się katastrofą. Jak jednak były bramkarz Southampton oraz Bournemouth przyznał w rozmowie z dziennikarzem grał już na lekach przeciwbólowcych. Musiał wybierać. Czy nowa umowa czy dbanie o własne zdrowie. Wybrał to drugie. I chyba po latach nie żałuje. Z resztą propozycja nowej umowy dla legendarnego bramkarza to też spore nieporozumienia. Zwłaszcza po niezwykle udanym pierwszym sezonie.
- Uważałem, że miałem za sobą bardzo udany sezon, bo zdobyliśmy mistrzostwo, pomogłem w kilku meczach. To zawsze jest dziwne, gdy klub po takim sezonie proponuje ci kontrakt z 40-procentową obniżką. W tym wieku starałem się to zrozumieć, wiadomo, że starzeję się, a z drugiej strony no... Nie tyle czujesz się oszukany, co po prostu niedoceniony. Wtedy bardziej zacząłem zwracać uwagę na zdrowie. Jeśli rzeczywiście mam rozłożyć się na dobre, nie pobiegać z dzieckiem w parku, nie kopnąć z nim piłki, to... Za Legię oddałbym wiele. Ale mimo wszystko zacząłem myśleć o zdrowiu, więcej na to zwracać uwagę. W konsekwencji dałem się zbadać. Dziękuję mojemu wewnętrznemu głosowi, który mi w tym pomógł. I wyszło jak wyszło
- podsumował.
PKO EKSTRAKLASA w GOL24
Liga hiszpańska. FC Barcelona po sezonie zostanie bez trener...