Gdy Morata grał jeszcze w Realu Madryt, uważany był za jeden z największych talentów ówczesnego pokolenia, a kibice liczyli, że piłkarz rozwinie się równie dobrze co Fernando Torres, czy David Villa. Snajper miał jednak inny autorytet - Roberta Lewandowskiego. Po jednym z meczów Królewskich, gdy przeciwko Leganés Avaro zdobył hat-tricka, na pamiątkowej piłce podpisała mu się cała drużyna. Spostrzegawczy kibice wypatrzyli później na futbolówce specjalną dedykacje kapitana Los Blancos Sergio Ramosa; „Gratulacje „Moratoski”. Oby więcej.''.
„Moratoski” jest oczywiście łączeniem dwóch nazwisk, bo w szatni Realu każdy dobrze wiedział, na kim wzoruje się Morata. Kariera piłkarza niestety nie potoczyła się tak dobrze - w Madrycie zyskał łatkę rezerwowego, a po transferze do Chelsea zaczął regularnie pudłować w najprostszych sytuacjach. Sytuacja powtarzała się w Atletico Madryt i Juventusie, a dziś Hiszpanie obawiają się, że nie jest to odpowiedni napastnik na skład reprezentacji.
W tym sezonie Serie A Morata zdobył 11 goli, a zmarnował 15 sytuacji określanych mianem "big chances missed". Czy przeciwko Polsce noga znów zadrży mu w kluczowej sytuacji? A może jego największy autorytet pokaże jak strzela się gole - na to liczą polscy kibice.
EURO 2020 w GOL24
Wszyscy trenerzy na Euro 2020 [SUKCESY, ZAROBKI]
