Atak hakerski mocno utrudnia działanie Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, ale nie wpływa na czas dotarcia do potrzebujących. Piloci i medycy LPR-u omijają problem z systemem łączności i przekazują sobie informacje telefonicznie.
"Toczymy walkę z niewidzialnym wrogiem, który próbował zagrozić wykonywaniu naszej misji. Powoli się podnosimy i zapewniamy, że nasi pacjenci mogą czuć się bezpiecznie" - napisali ratownicy w mediach społecznościowych.
Hakerzy żądają okupu
Według rzeczniczki prasowej lotniczego pogotowia, chodzi najprawdopodobniej o atak ransomware, w ramach którego przestępcy szyfrują dane na komputerach i żądają okupu. Trwają próby odblokowania systemu, a sprawą zajmują się policyjni specjaliści.
O problemie jako pierwszy poinformował serwis Niebezpiecznik.pl. Powołując się na swoich czytelników, podał, że w nocy z 13 na 14 lutego w LPR przestały funkcjonować kluczowe dla ratowników systemy, w tym system przesyłania informacji dotyczących szczegółów odnośnie interwencji.
"Jak mówi nam jedna z osób związana z LPR, warunki pracy przypominają obecnie te sprzed wielu lat, a komunikacja odbywa się "alternatywnymi środkami łączności", m.in. w oparciu o prywatne skrzynki i komórki" - czytamy w serwisie.
