Patryk Kalski był wysokim, prawie 2-metrowym mężczyzną. Dobrze zbudowanym, wysportowanym. Prowadził strzelnicę w lasach na Kolibkach, w której był instruktorem. Świetnie radził sobie ze wszelkimi rodzajami broni palnej. Przed wyborami prezydenckimi w 2020 r. na strzelnicy Kalskiego sprawdzał swoje umiejętności Krzysztof Bosak, kandydat na prezydenta RP z ramienia Konfederacji.
Patryk Kalski był współtwórcą kierunku pn. sprawność fizyczna w siłach specjalnych na Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu. Pracował także z młodzieżą w szkole Spartakus. Ostatnio młodzi ludzie byli zachwyceni zajęciami, ponieważ przy udziale Kalskiego udało się dla każdego ucznia z MON pozyskać po 250 sztuk amunicji. Jego śmierć była dla wszystkich ogromnym zaskoczeniem.
CZYTAJ TAKŻE:
Nie żyje Patryk Kalski, twórca strzelnicy w Kolibkach
W sopockim środowisku był znany jako człowiek Marcina T., właściciela Zatoki Sztuki. Pierwotnie, jeszcze zanim powstała Zatoka Sztuki, był DJ-em. Zajmował się nagłośnieniem. Zawsze w rozmowach prywatnych podkreślał, że Marcina T. (ps. "Turek") "media i służby skrzywdziły".
Przeszukanie w byłej Zatoce Sztuki
Gdy okazało się, że w budynku dawnej Zatoki Sztuki trwają poszukiwania prawdopodobnie mające związek z zaginięciem sprzed 12 lat Iwony Wieczorek, skontaktowałem się telefonicznie z Patrykiem Kalskim. W związku z tym, że zajmuję się sprawą, zapytałem Kalskiego, czy coś wie na temat czynności policji i prokuratury w Zatoce Sztuki.
- Łączenie Zatoki Sztuki i Dream Clubu z Iwoną Wieczorek nie ma kompletnie żadnego sensu - mówił. - Służby nic tu nie znajdą. Jedyny człowiek, który może coś powiedzieć, to Wojtek ps. "Bolo", ale on milczy jak grób - odparł.
Przypomnijmy, że Wojciech Sz. ps. "Bolo" był szefem ochrony w klubach Marcina T. - Dream Clubu i Zatoki Sztuki. To do niego miał telefonować Paweł P., kolega Iwony Wieczorek, po jej wyjściu z Dream Clubu w noc zaginięcia.
CZYTAJ TAKŻE:
Sopot. W nowym roku śledczy kontynuują prace poszukiwawcze w rejonie dawnej Zatoki Sztuki. ZDJĘCIA
Kalski jednak w dalszej rozmowie podkreślił, że Zatoka Sztuki padła ofiarą nagonki.
- Wiesz, tu może i przyjeżdżali jacyś krezusi i maklerzy głównie z Warszawy, potrafili bawić się tu cały tydzień - zostawiali 100 tys. zł i w międzyczasie r***ali jakie babki, ale one były pełnoletnie - opisywał Kalski.
Drugi telefon
Kalski w rozmowie telefonicznej przyznał mi też, że nie wie kim jest Paweł P. i poprosił o wysłanie jego zdjęcia, bo może mu się coś przypomni. Zrobiłem to. Dopiero po 30 minutach zadzwonił.
- Ty, no z twarzy kompletnie podobny do nikogo. Nie znam go, pierwszy raz człowieka widzę. Natomiast ws. Zatoki Sztuki chętnie z tobą porozmawiam. Wiesz, to nie jest rozmowa na telefon. Spotkajmy się po Nowym Roku - powiedział w naszej ostatniej rozmowie.
Inne, a może te same problemy?
Co ważne, Patryk Kalski na jesieni został posądzony o to, że jego strzelnica w lasach na Kolibkach działa niezgodnie z prawem. Normy hałasu rzekomo pochodzące z broni palnej komplikowały życie w sąsiednich budynkach. Petycja w tej sprawie trafiła nawet do prezydenta Gdyni.
Patryk Kalski w doniesieniach medialnych przekonywał, że wszystko jest w porządku. Z drugiej strony w rozmowach prywatnych podkreślał, że bardzo się martwi. Denerwował się m.in. faktem, że "są dziennikarze w Trójmieście, którzy z powodu dawnych znajomości i różnych sytuacji rozsiewają na jego temat nieprawdziwe informacje".
Potem jeszcze w wiadomości napisał: "Czujemy się nękani przez kilka osób. Pan ****** ****, właściciel firmy ***** *******, która obsługuje deweloperów oraz hotele był inicjatorem akcji przeciwko nam. Zastanawiamy się, czy to przypadek?"
W sprawie śmierci Patryka Kalskiego jest potrzebna sekcja zwłok. To ona wyjaśni, czy zgon nastąpił w sposób naturalny, czy przy udziale osób trzecich.
Śledztwo ws. Iwony Wieczorek jest prowadzone w kierunku pozb...
