Wyjątkowo trudna przeciwniczka
Magdalena Fręch w drugiej rundzie turnieju WTA 500 w Strasburgu stanęła przed niezwykle trudnym zadaniem. Jej przeciwniczką była rozstawiona z numerem jeden, a w światowym rankingu plasująca się na szóstej pozycji, Czeszka Marketa Vondrousova. Historia ich dotychczasowych spotkań nie napawała optymizmem - rywalka w każdym z nich dominowała, pozwalając Polce na zdobycie zaledwie czterech gemów w każdym meczu.
Środowy mecz rozpoczął się bardzo obiecująco dla Magdaleny Fręch. Polka odważnie wchodziła w wymiany, pokazując chęć dominacji na korcie. Jej ofensywne zagrania i serwisy zaskakiwały Czeszkę, brak opanowania w kluczowych momentach długo jednak nie pozwalały na zyskanie przewagi przełamania.
Przy stanie 4:4 nastąpiła krótka przerwa spowodowana drobnym deszczem. Po wznowieniu gry, Fręch wykorzystała swoją szansę, przełamując Czeszkę i ostatecznie wygrywając pierwszego seta 7:5. Był to moment, w którym Polka pokazała, że może nawiązać równorzędną walkę z jedną z najlepszych tenisistek świata.
Problemy zdrowotne i walka do końca Fręch
Niestety, nadzieje na triumf z Vondrousovą prysły już po pierwszych dwóch gemach. Polka zasygnalizowała ból w okolicy lewego kolana, co wymagało interwencji medycznej. Pomimo zabiegów i powrotu na kort, było widać, że Fręch nie jest w stanie grać na pełnych obrotach.
Pomimo widocznych problemów zdrowotnych, Fręch nie poddawała się. Starając się walczyć w każdym punkcie, pokazała charakter i determinację. Ostatecznie jednak, kolejne gemy padały łupem Czeszki, która w drugiej i trzeciej partii prezentowała się o wiele lepiej niż na początku potyczki i ostatecznie awansowała do ćwierćfinału.
