Anglicy na boisku grali koncertowo. Kocia muzyka, która dochodziła z trybun przekraczała jednak wszelkie granice. Widzowie (unikając słowa "kibice") udawali odgłosy małp i gwizdali na czarnoskórych piłkarzy reprezentacji Anglii. To był - mimo wysokiej wygranej - trudny poniedziałkowy wieczór w Sofii dla Marcusa Rashforda, Raheema Sterlinga, czy debiutującego w kadrze Tyrone'a Mingsa. Na stadionie Levskiego w Sofii pojawiły się też gesty nazistowskie.
- Nie pamiętam, by spotkanie takiej rangi było kiedykolwiek aż dwukrotnie przerywane ze względu na rasizm. Jestem dumny z drużyny i całego sztabu, że tak sobie poradziliśmy. Rozmawialiśmy w szatni. Piłkarze byli bardzo zdeterminowani, żeby grać dalej, ale ustaliliśmy, że jak będą kolejne incydenty, będziemy to zgłaszać i być może zejdziemy z boiska - mówił po meczu selekcjoner reprezentacji Anglii Gareth Southgate.
„Anglia 6, Rasizm 0” - najlepiej mecz spuentowali dziennikarze „Daily Mail”. „Małpich” odgłosów z trybun nie słyszał tylko selekcjoner Bułgarów Krasimir Bałykow, który stwierdził, że... nie umie ich rozpoznać, bo nie mieszka w dżungli. - Anglicy na własnych stadionach mają większy problem z rasizmem niż będą mieć w Bułgarii - dodał Bałykow. Anglicy po sześciu spotkaniach mają na koncie 15 punktów, trzy więcej od drugich Czechów.
