Jak poinformowała Gazeta Wyborcza, 10-letni chłopiec sam przyszedł na komisariat w Luboniu i opowiedział policjantom o tym, że był w domu maltretowany i w jaki sposób się nad nim znęcano.
- Chłopiec skorzystał z chwili, kiedy matka i ojczym wybrali się na zakupy. Pospiesznie się ubrał, nakreślił na kartce kilka zdań, w których pożegnał się z mamą i przyszedł do nas. Dla nas to była rzecz niecodzienna - przekazał Dariusz Majewski, komendant Komisariatu Policji w Luboniu. Dodał też, że relacja jaką usłyszeli od chłopca momentami przypominała tortury.
- Każdy fakt, który ujawnialiśmy w tej sprawie po prostu przerażał. W pewnym momencie nawet część policjantów zaczęła wątpić, czy takie rzeczy mogły mieć miejsce, bo z taką skalą przemocy mieliśmy tu do czynienia. Ale dziecko stojące przed komisariatem w klapkach ogrodowych, w podartej piżamie i kurtce bardzo mocno uwiarygadnia całą swoją wersję już w pierwszym momencie - mówił w rozmowie z mediami kom. Dariusz Majewski.

10-latek ma również młodszego brata, który po interwencji policji trafił do rodziny zastępczej. Starszy z braci oczekuje na decyzję Sądu Rodzinnego w ośrodku interwencyjnym w Kobylnicy. Chłopcy nie wrócą już do rodziców.
Ojczym 10-latka został przesłuchany przez prokuratora i usłyszał zarzuty psychicznego i fizycznego znęcania się. Jak informuje TVN24 44-letni mężczyzna jest z wykształcenia psychologiem, jednak nie wykonuje swojego zawodu. W przeszłości został nieprawomocnie skazany za uderzenie dziecka. W 2018 roku rodzina miała też założoną niebieską kartę z uwagi na przemoc, którą mężczyzna miał stosować wobec matki chłopców.
Kobiecie odebrano prawa rodzicielskie. Zastosowano wobec niej również dozór policyjny.
ZOBACZ TEŻ:
Które miejsca i osiedla w Poznaniu są najbardziej niebezpiec...